Perspektywy długoterminowe dla rynków wschodzących są nadal pozytywne ze względu na silne fundamenty tamtejszych gospodarek i szybsze tempo wzrostu niż w krajach rozwiniętych, chociaż rok 2009 będzie niewątpliwie trudny. Spodziewamy się większej zmienności w związku ze spowolnieniem i recesją na największych rynkach świata, zmiennymi kursami walutowymi i cenami surowców oraz globalnym kryzysem kredytowym. Głównym powodem do niepokoju w 2008 r. była inflacja, jednak w drugiej połowie roku stopy inflacji w wielu krajach zaczęły się obniżać w wyniku korekty cen surowców i wynikającego z niej spadku cen paliw i żywności. Pozwoliło to krajom rozwijającym się porzucić obawy o wzrost inflacji i zająć się stymulowaniem wzrostu gospodarczego poprzez obniżkę stóp procentowych i inne środki fiskalne.
Postrzeganie ryzyka na rynkach wschodzących zaczyna się jednak zmieniać, w miarę jak inwestorzy zdają sobie sprawę, że:
1) rynki wchodzące stały się wierzycielami netto dysponującymi potężnymi rezerwami walutowymi;
2) rynki wschodzące nadal notują o wiele wyższy wzrost gospodarczy niż kraje rozwinięte;
3) poziom zadłużenia wielu krajów z grupy rynków wschodzących jest niższy niż w krajach rozwiniętych.
Chiny dysponują obecnie rezerwami walutowymi w wysokości 1,900 bln USD, Rosja – 437 bln USD, Korea Południowa – 200 bln USD, Tajwan – 281 bln USD, a Indie – 246 bln USD. Oczekuje się, że tempo wzrostu na rynkach wschodzących w 2009 r. będzie wynosić średnio 3,8%, podczas gdy rynki rozwinięte zwolnią o 0,8%. Dla przykładu gospodarka Chin ma rosnąć w tempie 8,1%, a gospodarka USA skurczy się o 0,6%. Współczynnik całkowitego zadłużenia do PKB w krajach rozwijających się wynosi średnio 94%, podczas gdy w krajach rozwiniętych – 233%. Dla Japonii współczynnik ten wynosi 365%, dla USA – 240%, natomiast dla Chin – 130%, a dla Brazylii – 90%.
Co więcej, mamy już za sobą korekty na światowych rynkach kapitałowych, w tym na rynkach wschodzących, w wyniku których rynki zeszły do jeszcze atrakcyjniejszych poziomów cenowych. W większości przypadków, przystępne wyceny na rynkach wschodzących zrekompensowały już perspektywy niższych zysków, przez co możliwy jest powrót inwestorów polujących na okazje, a co za tym idzie, odbicie na giełdach. Nikt nie potrafi przewidzieć, gdzie jest ostateczne dno rynku, ale historia uczy nas, że najlepiej robić zakupy wtedy, gdy inni wyprzedają bez zastanowienia. W ten sposób można znaleźć naprawdę tanie
akcje.