ciekawe co by było jakby w czasie kryzysu rządził PIS. Założę się, że byśmy mieli wielkie rządowe interwencje mające na celu "stymulować" gospodarkę, podobne jakie zostały zastosowane na zachodzie a ich jedynym efektem jest głęboka recesja i osłabienie gospodarki (bowiem recesja działa na gospodarkę czyszcząco - upadają najgorsze firmy aby dać miejsce innym, w przypadku dotowania nierentownych firm w czasie kryzysu osłabiamy gospodarkę pozbawiając ją mechanizmu selekcji). Przypuszczam więc że za rządów PiS byśmy wylądowali tak samo jak inni na kilkuprocentowej recesji. A Kaczyński by wtedy zapewne szukał spisku, układu czy winy u opozycji.

Tylko gdybasz. A nieudacznicy z PO po prostu rzeczywiście pogrążają Polskę - zdemolowali finanse publiczne naprawdę (i co tu ma do rzeczy gdybanie co z tym teoretycznie zrobiliby Kaczyński, Napieralski, Balcerowicz?) , skompromitowali się całkowicie w negocjowaniu inwestycji infrastrukturalnych i w nadzorze na ich realizacją (A2 już wtopiona, dziś kolejny szok - dotyczący A1, itd.), doprowadzili do całkowitej degrengolady transport kolejowy nie dając nic w zamian, zatrudnili armię urzędników (chyba dlatego, że przecież ktoś im musi robić kampanie wyborcze).

Tak, to prawda, interwencjonizmu i biurokracji mamy za dużo. Ale wybacz, nie zagłosuje na partie związaną z JKM bo mino iż w temacie gospodarki się z nim zgadzam, to pozostaje on jedynie głośnym oszołomem, w dodatku radykałem w innych sferach. On jedynie szkodzi wizerunkowi liberalizmu. Bo ludziom liberał kojarzy się z narwanym krzykaczem a nie poważnym człowiekiem z poważnym programem.

Zgadzam się, że ani PiS, ani PO nic nie zrobi - nawet się zgadzam, że SLD, PSL i inne resztówki nie zrobią nic.
Ale nie koniecznie się zgadzam z definicją - miałem sposobność zobaczyć w czasie mojej pracy oba ugrupowania - wiek członków jest podobny. Sporo starszych grzybów, trochę młodych karierowiczów i nic więcej.
Tacy ludzie nie tworzą pod konkretną grupę wiekową - bardziej pod pewien schemat myślowy.
Schemat myślowy, który doprowadził do zwycięstwa PO w ostatnich wyborach był tak mocno emocjonalny, że niektórzy nie wiedzą co mają teraz zrobić, bo przecież nie poprą "tego" PiS, którym pogardzali, a reszta się nie liczy.
I to jest problem aktualnie rządzącego dworu i aspirantów na jego miejsce.
Nie jakaś tam gospodarka, inflacje, czy inne wielkości, które ich i tak bezpośrednio nie dotykają, no bo "rzad się zawsze wyżywi"...