Czy ktoś może wytłumaczyć mi jaką matematykę stosuje GUS? Skoro inflacja całoroczna wynosi 0,8%, a wzrost cen pomiędzy marcem a kwietniem 0,4% i jest najniższy od kilku lat, to przyjmując, że w poprzednich miesiącach wzrost miesiąc do miesiąca był również 0,4% to w ciągu roku nie licząc procentu składanego wzrost wynosiłby 4,8%. I jak to się ma do inflacji 0,8%?
Może za czasów "komuny" jak zdawałem maturę, to uczono fałszywej matematyki? Fakt, że wspominano o liczbach urojonych, ale nie sądziłem, że będą podstawą matematyki w XXI wieku.