komentarz
/ 157.158.31.* / 2015-10-13 09:18
Przyczyny faktu, że stosunek liczby doktorantów przyjmowanych do liczby obronionych doktoratów jest tak niski, należałoby raczej upatrywać gdzie indziej. Oczywiście nie jest to regułą, ale określenie, że "słabość" doktorantów jest tu problemem, to wielkie nadużycie. Większość ludzi rezygnuje na rzecz lepiej płatnej pracy. Nie oszukujmy się, doktorant dostaje zwykle niskie stypendium, a "bezpłatnych obowiązkowych" prac ma całkiem sporo. Oczywiście są dodatkowe programy stypendialne, możliwość uczestnictwa w projektach, ale zanim zarobi doktorant, muszą zarobić ludzie ponad nim, często po opłaceniu "tantiem" okazuje się, że do zaplanowanych badań będzie trzeba się dodatkowo dołożyć z własnej kieszeni, a gdzie tu myśleć o bonusie do stypendium. 25-30 latek, nawet jeśli zostaje na doktoracie, rezygnuje przy pierwszej okazji, jak znajdzie się praca, bo jak tu zakładać rodzinę dostając po studiach 1200-1500zł. Kolejną sprawą jest "hermetyczność" środowiska i kłody rzucane pod nogi ludziom rozpoczynającym swoje kariery naukowe, ale o tym już rozpisywać się nie będę.