Kiedyś też się nad tym zastanawiałem. Problem jest w tym, żę złoto samo w sobie jest mało płynne. Kupisz sztabkę, to u złotnika sprzedasz ją jako złom i dużo stracisz. Jeśli masz zapał kolekcjonerski, możesz kupić monety lub sztabki kolekcjonerskie, licząc na zysk z tytułu wartości kolekcjonerskiej. To jest dobra opcja, tyle że np. w NBP na emisje monet trzeba się zapisaywać, bo szybko znikają. No i w czasie wojny zawsze sztabkę można schować do kieszeni w czasie koniecznośći opuszczenia domu ;)
Można też zakupić fundusz. Jednak żaden FIO nie może lokować w kruszec jako taki, stąd powstał FIZ Inwestors Gold - certyfikaty kupuje się w subskrypcji lub mając rachunek maklerski na CeTO. Problem znowu jest z płynnością - kupno i sprzedaż są utrudnione.
Istnieją też fundusze inwestycyjne otwarte, które lokują w
akcje spółek z przemysłu metali szlachetnych (kopalnie, sieci jubilerskie itp) w nadziei, że wzrost wartości kruszcu przełozy się na większą wycenę spółek. Przykładem jest Black Rock ML - dostępny w Xelionie, DB i Citi.