kamyk
/ .* / 2004-09-09 15:39
Witam serdecznie. Naszemu ulubionemu autorowi to już dam spokój, jak pisał F.G Lorca "nie każdy wart jest tego, by się z nim kłócić". Podzielam Pana obawy. Wygląda, że, jak zwykle w historii, generałowie przygotowali się na wojnę, która już dawno się skończyła. Ta, która trwa obecnie to wojna pełzająca. Może nie załapię się już na jej ofiarę, ale dzieci i wnuki mają rosnącą szansę.Rozpłodowość jako remedium pozostawmy panu Rafałowi, pomyślmy jednak, czy nic od nas nie zależy? Mi przychodzi jedynie do głowy upowszechnianie wiedzy o ekonomii i demokracji tak, aby tymi ciekawymi narzędziami potrafiły posługiwać się jak najszersze rzesze naszych zstępnych. Będę wdzięczny za Pana pomysły, również na priv (czytam).A propos wiedza o ekonomii i żeby nie być tak całkiem off-topic.Pan andy (ukłony!) napisał, że jest przeciwny ingerencji państwa w rynek. Ja też, jak i pewnie większość uczestników forum. Jednak znane są powszechnie (a jak nie - to powinny być znane!) tzw. niedoskonałości rynku, że przytoczę tylko dobro wspólne czy niesymetrię w dostępie do informacji. Omawiany w artykule przypadek zdaje się dotyczyć właśnie sytuacji dobra wspólnego. Trzeba sobie bowiem odpowiedzieć na pytanie: czy gotów jestem kupować droższą ropę lub gaz po to, żeby mieć większe bezpieczeństwo? I to nie tylko energetyczne? Ja jestem gotów opłacić to w formie podatku lub droższego gazu/benzyny. Rozumiem, że nie każdy, ale od tego mamy demokrację, żeby oceniła to większość przez głosowanie na tę partię, która przedstawi swój na to pogląd (oby któraś określiła i oby to dla kogoś było kryterium). Jednak, jak widać, nie jest to jakiś szczególny deal, aby inwestor prywatny miał w niego wchodzić.