Gdańscy prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika sądzą, że w jego domu mogło dojść do zabójstwa ukraińskiej prostytutki. Do tej pory nie odnaleziono jednak jej ciała - informuje wyborcza.pl. Wcześniej serwis tvn24.pl poinformował, że w nocy przed porwaniem Krzysztofa Olewnika odbyły się dwie imprezy, a w jego domu kogoś zamordowano. - To przewraca śledztwo do góry nogami. Przewróci wyroki sądów – mówi tvn24.pl ojciec Krzysztofa.
Wersje wydarzeń
Wersją obowiązującą obecnie jest, że 26 października 2001 roku w domu Krzysztofa Olewnika w Świerczynku odbyło się przyjęcie dla policjantów z płockiej drogówki, podczas którego Włodzimierz Olewnik - ojciec zamordowanego później Krzysztofa, miał przeprosić za zachowanie syna. W tej wersji, Krzysztof nie chciał wylegitymować się policjantom mówiąc, że ojciec ma znajomości w policji. Oficjalna wersja przyjmuje także, że impreza skończyła się tego samego dnia około godziny 23, z powodu braku wódki. Krzysztof Olewnik został porwany po owym przyjęciu w nocy 27 października.
Po ponownym przeszukaniu domu, prokuratorzy znaleźli w domu krew innej osoby, której DNA nie pasuje do żadnej z zebranych na przyjęciu gości. Odnaleziona krew na kanapie z powodu jej dużej ilości, może wskazywać na to, że kogoś tam postrzelono. Śledczy zamierzają porównać ten materiał genetyczny z DNA zamordowanych w tamtym okresie w niewyjaśnionych okolicznościach osób.
- Powodem ponownego przeszukania domu po ośmiu latach było niechlujnie prowadzone śledztwo - powiedział Marek Biernacki (PO), szef sejmowej komisji śledczej badającej działania policji i prokuratury w takcie śledztwa.
Oskarżyciele postanowili raz jeszcze obejrzeć policyjne filmy nakręcone w sobotę 27 października w trakcie tzw. oględzin domu. Dwa filmy zostały nakręcone o różnych porach dnia i dokładnie widać rozbieżności między nimi, m.in. poprzestawiane meble i porządek w pokojach. W trakcie pierwszego nagrania jeden z najbliższych współpracowników Włodzimierza Olewnika, Zbigniew K. opowiada o kamerze z monitoringu znajdującego się przed domem, z której nagrań prokuratura nigdy nie otrzymała. Na tym filmie widać także lodówkę pełną wódki, której brak miał być rzekomo powodem zakończenia przyjęcia - czytamy na stronie tvn24.pl.
Wszystkie nieścisłości między zeznaniami świadków a policyjnymi filmami stały się dla prokuratorów dowodami, że w domu Krzysztofa odbyła się nie jedna, a dwie imprezy. Hipoteza brzmi, że w trakcie tej drugiej mogło dojść do zabójstwa a dopiero poźniej porwano Krzysztofa.
Ojciec Olewnika zaprzecza jakoby dojść miało do dwóch imprez. Nie wyklucza natomiast, że postrzelony został jeden z porywaczy Krzysztofa. Twierdzi także, że strzelać mógł Wojciech Franiewski, przywódca grupy porywaczy. Prokuratura nie dysponuje jednak żadnymi dowodami materialnymi (m.in. badaniami DNA, śladami biologicznymi), że Franiewski był w domu Olewnika.
- W działaniach prokuratury chodzi o wykluczenie bądź potwierdzenie wydarzenia, do którego mogło, ale nie musiało dojść przed porwaniem - mówi Andrzej Dera (PiS) z komisji badającej sprawę Olewnika.
"W śledztwie są nowe ustalenia"
Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski powiedział, że prokuratorom z Gdańska udało się ustalić wiele nowych okoliczności w śledztwie ws. porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika.
-------------------
tak to sobie imprezują, Ci, którym żyje sięlepiej... mają czasem pecha jak trafią na niezadowolonych, którym żyje sięgorzej i którzy mają tego dość...