Zdaniem prezesa Izb, mała liczba rolników ubezpieczających uprawy i zwierzęta nie wynika tylko z ich niechęci do zawierania umów, ale także z wysokości składek.
A moim zdaniem wynika z tego, że na ogół i tak w razie wymarznięcia, wytłuczenia przez grad, podtopienia przez deszcz, wyrwania przez wichurę i tak na ogół rolnicy załapują się na "odszkodowania" od państwa. I to jest chore.