agaigrzegorz
/ 77.253.173.* / 2010-08-19 20:36
Najczęściej jednak PIP spokojnie śpi, a szef dokłada obowiązków i - o wiele rzadziej - dodatkowy grosz. Z czasem te obowiązki narastają do takich rozmiarów, że dziecko rozpoznałoby, iż nie ma możliwości wywiązania się z nich w czasie 8 godzin. Tymczasem kadrowa, nie patrząc na stosowanie mobingu, wprost gnoi pracownika przy każdej okazji wpisania przez niego rzeczywistych godzin pracy. Przy alternatywie albo praca, albo zasiłek, każdy pracownik jak pokorne cielę wpisuje 8 godzin pracy dzień w dzień. Skutek komiczny, bo lista obecności codziennie błyszczy tą samą godziną rozpoczęcia i tą samą godziną zakończenia pracy przez ponad 80 pracowników. Wszyscy podpisują ten chłam w jednym momencie, jednym długopisem, przy ogólnym spokoju ze strony kadrówki i - mającego takie duperele gdzieś - prezesa.
W praktyce można byłoby posłużyć się pieczątką o treści, mieszczącej godzinę przyjścia, wyjścia i dwa podpisy pracownika. Chociaż tyle byłoby wygodniej pracownikowi. Dale mógłby przychodzić godzinę wcześniej i wychodzić nawet cztery godziny później. Najważniejsze - spokój przed uwagami kadrówki typu: tylko dureń, ma pan jakieś wykształcenie?, jak można?, my (chyba (kadrowa i - nieświadom tych szczegółów - szef) tu jesteśmy załogą, a nie indywidualnymi zbieraczami śmieci, jak PIP zobaczy te godziny, to nas pozamykają na parę lat itp.. A PIP nawet nie przejedzie obok samochodem, telefony pozostają już po pierwszych słowach gadżetem zniewalającym. Podam namiary, to będzie to mój ostatni dzień pracy.