Podam własny przykład.2 lata temu sprzedałam stary dom, chciałam coś zrobić z kasą. Lokaty dawały (wtedy chyba ok.2-3%). Jak większość zielonych inwestorów, za radą pani z banku kupiłam jednostki funduszu, jednego. A był to czas ciągłych wzrostów. Kupiłam i tylko od czasu do czasu sprawdzałam czy rośnie. I faktycznie rosło, niemal bez przerwy. Aż do lata 2007. Bezradnie patrzyłam jak topnieje mój zysk, ale ciągle łudziłam się , że będzie odbicie. Szkoda mi było sprzedać( a może się poprawi sytucja). Dopiero od grudnia zaczełam śledzić notowania giełdy naszej i nie tylko, czytać, czytać, czytać.W necie jest tego sporo. Teraz myślę ,że nigdy bym nie wywaliła całej kasy w 1 fundusz, podzieliłabym na kilka.Obserwując jaka jest sytuacja przerzucałabym z akcyjnych do bezpiecznych i na odwrót. Można też kupići latami nie zaglądać. Tak radziła pani z banku. Wszystko zależy od samego zainteresowanego. Powodzenia.