/ 83.15.176.* / 2006-09-20 10:56
W większym lub mniejszym stopniu możliwe to jest już dziś.
Samochód napędzany wodorem, czyli w rzeczywistości energią elektryczną -proszę bardzo
Bezprzewodowa łączność -proszę bardzo
Samochód jeżdżący samodzielnie po odpowiednio przygotowanych drogach -proszę bardzo
Zmiana koloru nadwozia -proszę bardzo
Komputery rozpoznające twarze (no, raczej w okularach niż soczewkach) -proszę bardzo
Automatyczne opłaty, rezerwacje miejsc itp. -proszę bardzo
Technologia już jest. Często bardziej zaawansowana niż tu przedstawiono. Kwestią zaporową są koszty jej wprowadzenia.
Przebudowanie wszystkich -WSZYSTKICH- dróg, stworzenie naprawde globalnej sieci bezprzewodowej łączności o ogromnej przepustowości. Systemów operacyjnych, które naprawdę nie będą się zawieszać. Zmiany rejestracji ludzkości z papierowej/plastikowej na elektroniczną.
To potrwa. Pewnie dłużej niż 44 lata. No chyba, że Paulina mieszka w enklawie nowoczesności. Np. w Singapurze, czy w Dolinie Krzemowej. Tam można pewnie spodziewać się takich wynalazków wcześniej. Tylko te jej auto musiałoby mieć jednak kierownicę, gdyby zechciała wyjechać poza miasto.
No i zasadnicza sprawa: Czy to jeszcze jej auto? Skoro, kiedy jest w pracy ktoś z niego korzysta. A jeśli to śmierdzący, niemyjący się grubas, który zostawi po sobie pamiątkę w postaci tapicerki zalanej piwem i ketchupem, a smrodu nie zabije nawet lawenda?
Poza tym, cieszę się, że nie dotrwam zapewne do takich czasów, kiedy nie poczuję adrenaliny wyprzedzając łańcuch ciągników siodłowych z naczepami, jadących w odległości od siebie półtora metra, z prędkością 110 km/h, na dziurawej drodze bez pobocza. Np. na drodze krajowej Białystok-Lublin. Ech... :)