O tym, ze sąd czy policja nie raczy informować do końca o co chodzi to nic nowego. Jakieś 4 lata temu pamiętam jak musiałem poginać ze Szczecina do sądu we Wrocławiu, bo dostałem wezwanie jako obwiniony. Przez telefon nikt nie chciał mi udzielić informacji, na komendzie również mimo, że tam potwierdzali moje miejsce zamieszkania. Okazało się, że mój były sąsiad z wrocławia złożył na mnie skargę o zakłucanie spokoju. Bezpodstawną z resztą. Pojechałem do Wrocka tylko po to, żeby się dowiedzieć, że sprawa uległa przedawnieniu. Przez telefon przecież nie można było. No bo po co obywatelom ułatwiać życie, prawda? Trzeba było narazić na koszta i niepotrzebną stratę czasu.