szprotek nieteges
/ 83.29.176.* / 2009-11-03 14:05
Szczerze mówiąc nie słyszałem jeszcze o firmie, która finansowałaby budowę szybów czy kopalni za pomocą gry na kontraktach ;). Obligacje, emisje akcji, inne takie owszem, ale wystawianie kontraktów? Troche ryzykowne (pomijam jak można by obejść problem depo), ale w dzisiejszym świecie... Może Petrolinvest będzie pionierem w tej dziedzinie!? ;)
Naprawdę uważasz,że bez znaczenia jest możliwość kreowania popytu (lub podaży) "z cienkiego powietrza" (aż się prosi analogia do fizyki: tworzenie/znikanie par cząstek wirualnych ;)? Że nie zaburza to wyceny danego surowca, nie utrudnia działania na rynku tej garstki inwestorów związanych z realną gospodarką, zanurzonych w morzu inwestorów finansowych (aka globalnych spekulantów)?
Ilość rąk przez które przechodzi kontrakt, o tyle ma znaczenie, że nikt nie chce być sponsorem, każdy inwestor finansowy szuka szybkiego zysku, a ich zysk to dodatkowa marża, podatek nałożony na realną gospodarkę. Globalni spekulanci niczego nie tworzą (poza bańkami spekulacyjnymi), niczego nie finansują (tu się fundamentalnie różnimy w ocenie), cały sens ich działania polega na poszukiwaniu szybkich zysków ze spekulacji na rynkach derywatów, z dala (jak najdalej) od realnej gospodarki. Inwestycja w realną gospodarkę wymaga lat czasu na zwrot kapitału (cykl inwestycyjny) i daje maleńkie zyski w porównaniu ze spekulacją , a na dodatek słabo się skaluje (ze wzrostem nadpłynności coraz trudniej byłoby znaleźć jakieś sensowne inwestycje w realu).
Nikt już zdaje się nie pamiętać, że rynki terminowe zostały stworzone dla tej garstki "realnych" inwestorów, dla zabezpieczania się od wahań popytu/podaży, czyli dla zmniejszania ryzyka. Hedging oznaczał kiedyś zabezpieczanie się, dziś wszyscy wiedzą, że fundusze hedgingowe to fundusze największego ryzyka. Symbol (nadużywany, to prawda) degeneracji współczesnego systemu finansowego.