banita@pl
/ 31.174.10.* / 2011-06-10 15:30
Od smoleńskiej tragedii minął już cały rok. Czy dzisiaj mamy poczucie, że zrobiliśmy wszystko, co należało, by dojrzale przeżyć żałobę i wyjaśnić możliwie wszystkie okoliczności tej tragedii? Obawiam się, że odpowiedź brzmi "NIE". W najważniejszych sprawach mamy swoistą "pewność", że nadal niewiele wiemy. Wiemy, że polski rząd nie zapewnił polskim śledczym dostępu do podstawowych materiałów i informacji niezbędnych do prowadzonego postępowania. Mamy prawo przypuszczać, że wyjaśnienie okoliczności katastrofy nie jest dla polskich władz celem tak ważnym, jak polityczne pojednanie z prezydentem i premierem Rosji. Czujemy, że jesteśmy manipulowani medialnym "wrzutkami". Mamy też powody sądzić, że pamięć o ofiarach tragedii smoleńskiej nie jest przedmiotem szczególnej troski rządzących, a polityka pamiętania i zapominania podporządkowana jest selektywnym kryteriom użyteczności dla interesów ich partii politycznych.
Czego nadal nie wiemy - kilka pytań z b. długiej listy
- Nie wiemy, dlaczego były wątpliwości co do godziny katastrofy.
- Dlaczego po przedstawieniu opinii publicznej końcowego raportu MAK nadal nie możemy przetransportować do Polski wraku naszego samolotu oraz naszych czarnych skrzynek.
- Nie wiemy, dlaczego minister Kopacz wprowadziła nas w błąd, opowiadając o szczegółowym przesianiu przez rosyjskich śledczych ziemi w miejscu katastrofy.
- Nie wiemy, dlaczego wyniki pobytu polskich archeologów na smoleńskim lotnisku są objęte klauzulą ścisłej tajemnicy.
- Nie wiemy, gdzie podziało się 40% szczątków wraku samolotu
- Nie wiemy, dlaczego nastąpiło tak wielkie rozdrobnienie i rozkład szczątków samolotu w miejscu katastrofy, niespotykane w innych katastrofach lotniczych, gdzie wykluczono ingerencję osób trzecich
- Nie wiemy, dlaczego ostatnia faza lotu prezydenckiego samolotu przebiegła tak gwałtownie, stając się już spadaniem, a nie lotem
Podana przez prokuratora generalnego informacja, że "zamachu na pokładzie nie było", a polscy prokuratorzy wojskowi zakończyli badanie tego wątku, zaskakuje. Z doświadczeń śledczych badających katastrofę Pan Am 103 w Lockerbie wynika, że bez badania wraku wszelkie ustalenia w tej kwestii mogą mieć co najwyżej charakter wstępny. Ani wraku samolotu, ani czarnych skrzynek, ani wyników sekcji zwłok polska strona nie posiada. Pytam nie tylko o to, dlaczego ich nie ma, ale także o to, jak możliwa jest w tych okolicznościach "pewność" w kwestii zamachu.
Na "wrzutki" o wyraźnie propagandowym charakterze składają się m.in. opowieści o czterokrotnym podchodzeniu pilotów do lądowania, o nieznajomości języka rosyjskiego przez kpt. Protasiuka, o siedzącym przy sterach samolotu gen. Błasiku (przypominam informacje szkalujące generała ujawnione w raporcie MAK), o naciskającym prezydencie (wzmocniono te "wrzutki" napisaną po dwóch latach notatką pilota z pamiętnego rejsu do Gruzji), o kłótni gen. Błasika z kpt. Protasiukiem na płycie warszawskiego lotniska. Cytowano zdania, które w rzeczywistości nigdy nie padły z ust pilotów ("jak nie wyląduję to...", czy też "patrzcie, jak lądują debeściaki..."). Wszystkie te "wrzutki" okazały się nieprawdziwe!