Czy ta cała demokracja to "pic na wodę"?
/ 46.112.85.* / 2011-09-01 20:14
"Problem polega na tym, że na listach są osoby zasiadające w Sejmie lub Senacie od wielu lat i gdyby cały ten parlamentaryzm traktować serio, a nie - jako dekorację mającą przesłonić rzeczywiste rządy tajniaków - to trzeba by zdecydowaną większość kandydatów obciążyć odpowiedzialnością za dotychczasowy stan państwa, na przykład - za dług publiczny. Można jednak odnieść wrażenie, że żaden z kandydatów nie czuje się ani za dług publiczny, ani w ogóle za nic odpowiedzialny - ale jeśli tak, to ta sytuacja tylko potwierdza podejrzenia o dekoracyjnej roli naszej młodej demokracji.
Teraz jednak kandydaci na Umiłowanych Przywódców, jak gdyby nigdy nic, będą ze sobą debatowali, udowadniając sobie nawzajem, a także publiczności, że partner jest kompletnym matołem i o gospodarce, polityce i w ogóle - o państwie nie ma zielonego pojęcia. Wszystko to zresztą może być prawdą, ale co z tego, skoro - kiedy już uwierzymy, że uczestnicy tych debat, to jedna banda idiotów - musimy na nich właśnie głosować i właśnie im powierzać nie tylko losy państwa, ale również - nasze osobiste. Nic zatem dziwnego, że sprawy z roku na rok idą coraz gorzej - a przecież oprócz naszych Umiłowanych Przywódców, są jeszcze nasi okupanci z podgryzających się i podsrywających nawzajem tajniaczych gangów, przewerbowanych w dodatku do różnych państw poważnych. Co tu ukrywać - demokracja to nie żarty".