Przepisowy
/ 82.177.92.* / 2015-03-19 11:43
Zastosowanie średniego wynagrodzenia ogłaszanego przez GUS jest dziwnym rozwiązaniem. Urealnione zostaną wartości, ale nijak się będą mieć do rzeczywistego obciążenia sprawcy. Osoba zarabiająca na zleceniu czy minimalne dostanie taki sam mandat jak osoba zarabiająca znacznie powyżej średniej krajowej (nie utożsamiać z minimalną, która jest ponad dwukrotnie mniejsza!). Innymi słowy, nie ma tutaj odniesienia do rzeczywistych zarobków winnego wykroczenia, a do średniej wartości całego narodu.
Dlaczego nie pojawiła się propozycja, aby wysokość mandatów była określona procentowo, ale w odniesieniu do rzeczywiście osiąganego przychodu, który można określić na podstawie choćby zeszłorocznego zeznania podatkowego? Można przyjąć też, że minimalną podstawą naliczania mandatu będzie minimalne wynagrodzenie, gdyby znalazł się miglanc w Mercedesie s-klass zarabiający na zleceniu 250,00 brutto ;)
Co Wy na to?