Oszolomowaty
/ 193.110.130.* / 2012-03-05 09:49
Winny byl maszynitsa i koniec. Kwiaty dfla Grabarczyka i Nowaka szykowac POsrancy. A tutaj co nieco o zachowaniu malpiatek z rzadu:
"...W tragicznej „klasyce”, jak to w klasyce, wszystko jest powtarzalne. Oczywiście nie mam pojęcia co się stało, że się stało, ale z całą pewnością, i zanim cokolwiek usłyszałem, byłem w stanie przewidzieć pakiet działań i stwierdzeń. Pierwsze stwierdzenie zawsze jest osłonowe: „nie szukajmy winnych na tym etapie”, „nie zbijajmy kapitału politycznego na tragedii”. Za tym stwierdzeniem idzie działanie, czyli w nocy, jak nie samolotem lub helikopterem, to zwartą kolumną limuzyn na miejsce katastrofy jedzie Tusk i przecież nie po kapitał jedzie, ale jako wybitny ratownik od katastrof wszelakich. Jego obecność nie absorbuje wojewodów, nie trzeba mu zabezpieczyć warunków bezpieczeństwa, kawy w termosie, sierotek z kwiatami i tak dalej. Słowem na miejscu zdarzenia, gdzie liczy się czas i zapanowanie nad chaosem, pojawia się ktoś, kto samą swoją obecnością komplikuje akcję ratunkową, mówiąc wprost zawraca dupę. Po takim zdaniu pojawia się inna klasyka. Jakby nie pojechał ty by pisali, że bydlak. Nie wiem kto i co by napisał, ja nic bym nie pisał, bo i Tusk i każdy inny premier tak jest potrzebny na wałach i torach jak przysłowiowy wrzód na „d”. Następne stwierdzenie – fachowcy się powinni tym zająć, a nie amatorzy. Ano właśnie, to niech amatorzy nie robią cyrku na miejscu wypadku, tylko siedzą na tyłku w swoich gabinetach i zachodzą w łeb, co tym razem spieprzyli? Skoro się nie zna, skoro nie potrafi, skoro nie ma kompetencji, to po co tam lezie? Po kapitał polityczny, po nic innego. Zresztą jak widać na tragicznym obrazku, na torach pojawiło się trzech wysokich rangą polityków: premier, minister transportu, minister spraw wewnętrznych. Prawie do posiedzenia rady ministrów doszło, a powód oprócz kapitału jest prosty. Oni wszyscy wiedzą, że niezależnie od tego, co było przyczyną wypadku, kolej w ostatnich latach jest w takim stanie, w którym niewiarygodnym sukcesem jest napisanie rozkładu jazdy. Boją się kto beknie za burdel i tyle.
Czy mam siedzieć cicho, bo „na tym etapie”, bo „hiena cmentarna? Nie ja tu jestem hieną cmentarną jeśli już, ale zgraja politycznych ignorantów biegnąca z pełnymi gaciami po alibi dla siebie – fotki na tle tragedii. Dale z klasyką jest niezmiennie klasycznie, zaprzęga się do ocen cały okres i jednak natychmiast znajdują się winni – wszyscy jesteśmy winni. Rzecz w tym, że w przyrodzie istnieje coś takiego jak statystyka, a z tej wynika, że od 1990 roku do dziś, ponad połowa wypadków kolejowych wydarzyła się przez ostatnie pięć lat. Zatem nie wszyscy są winni, w każdym razie nie wszyscy jednakowo. Sam na przykład, w bezczelności swojej, w ogóle nie czuję się winny, w najmniejszym stopniu. Nie wiem jeszcze jak z komisją do spraw katastrof będzie w szczegółach, ale już wiem jak będzie generalnie – absolutnie apolitycznie i wyjaśnimy każdy detal. Powiedzonko trzeba przetłumaczyć – beknie najniższy z możliwych szczebli, ściągniemy z Internetu parę zdjęć i podpiszemy się pod raportem biegłych, którzy stwierdzą, że jak walnęło to się zderzyło. I niczego nie zarzucam fachowości poszczególnych i potencjalnych fachowców, piszę jedynie, że tacy raczej się w komisjach nie pojawiają. W ostatnim kadrze klasyki, który jeszcze mam siłę opisać, widzę następnego pajaca z orszakiem ochroniarzy, sztabem doradców i kolumna medialną, który na tle zmiażdżonych składów opowiada o „państwie, które zdało egzamin”. Proszę odgadnąć imię pajaca, a komu za mało informacji podpowiem cytatami: „z każdej katastrofy można nauczyć się czegoś dobrego”, „jak najczęściej bywa w tego typu katastrofach w 90% przyczyną jest tak zwany czynnik ludzki”. Klasyka. Każdy wysoko postawiony błazen, który w pierwszych sekundach stwierdził, żeby nie robić kapitału politycznego, był już na miejscu katastrofy i wykonał działanie, które daje mu alibi i buduje polityczny wizerunek zatroskanego ojca narodu, tym razem zatroskanego koleją.
..."
Trafne w 120 % - z blogu Matki Kurki