Chodzi mi o okres styczeń-luty 2010. KGH był wtedy w po okresie pięknej hossy z poziomu poniżej 30 zł do okolic 100 zł. Taki moment, kiedy człowiek przestaje wierzyć w spadki, bo już za długo trwają wzrosty. Więc wlazłem wtedy na KGH lekko powyżej 100. Tymczasem gruby postanowił, że czas już zatrząść tą łódką trochę mocniej, bo za mało zarabia. No i spanikowałem. Sprzedałem przy ok. 85 zł ze stratą. Spanikowałem, bo już mi się narysował scenariusz czarny przed oczyma, że lecimy znów w kryzys, krach, kataklizm, czarną dziurę i kierunek 30 zł. A gruby tylko się uśmiechnął, wziął moje
akcje (i nie tylko moje) po 85, nawet nie podziękował i dalej pociągnął kurs - sami już wiecie zresztą, co było dalej :-)
Teraz gruby ubrał naród w
akcje po prawie 200, więc co ma robić? Jak więcej zarabiać? :-) Najprościej starą metodą - wyleszczyć naród jak zwykle :-)
Osobiście nie mam i nie miałem ostatnio KGH. Poziomy kursu tej spółki były dla mnie już zbyt wydumane. Ale mam za to inną z wiodących spółek na WIG 20, która też nieźle dostaje po dupie... Jednak nie sprzedaję. Nie wierzę, że sprzedając teraz ze stratą, odkupię niedługo taniej i wtedy zarobię. Uważam, że spółki, które mają zysk kwartalny rzędu miliard zł nie mogą spadać do poziomu makulatury tym razem. To nie jest bańka internetowa, tylko to są realne firmy, które coś produkują i trzepią potężną kasę.