MKoro
/ 109.243.117.* / 2015-05-15 09:51
Tzw. frankowicze usiłują wywołać współczucie i zyskać poparcie społeczne, posługując się tymi samymi metodami, których wykorzystywanie zarzucają bankom: dezinformacją, półprawdami, a często zwykłym kłamstwem. Warto wiedzieć, czego naprawdę się domagają: pokrycia przez banki strat wynikających ze wzrostu kursu franka. Chcą zysku (niskie oprocentowanie) bez ryzyka (w tym wypadku kursowego). Opowiadają bzdury o "oszustwach", mimo że podpisując umowy musieli zdawać sobie sprawę z ryzyka - niezależnie od tego, co im mówił pracownik banku. Założyli, że kurs franka nie wzrośnie, i przegrali. To tak, jakby ktoś zażądał zwrotu pieniędzy za kupon Lotto, bo nie wygrał. Kiedy brali swoje kredyty, byli dorośli i zdrowi na umyśle - więc niech poniosą konsekwencje swoich błędów. Mnie nikt nie współczuje, kiedy źle zainwestuję i stracę. Trochę odpowiedzialności, drodzy kredytobiorcy...