Kłopotek stwierdził:
"Szefowie tych firm praktycznie nie liczą się z człowiekiem".
I co dalej? Dlaczego jego partia nie protestuje przeciw wyprzedaży majątku i przekazywaniu go w ręce tak bezwzględnych ludzi? Czy Polacy - bo to oni są "pracobiorcami" - mają być niewolnikami we własnym kraju?
Przecież kierunek "przemian" był znany od dawna.
Już Janusz Lewandowski - Aaron Langman, zauważył:
"Polacy nie muszą posiadać zakładów pracy. Będą żyć z pracy własnych rąk".
Nieżyjący już Bronisław Geremek określił to jeszcze ciekawiej:
"Jest ustawa o samorządzie przedsiebiorstwa? Jest? Przewiduje ona, ze moga byc tworzone spółki prywatno-samorzadowe i spólki prywatno-panstwowe. Przewiduje. Co jest potrzebne na rozruch takiej spólki? My wiemy dobrze. Pieniadze! A kto ma dzis pieniadze na takie interesy? Może Polacy? Nie, ja Polaków w tym interesie jako udzialowców nie widze. Pieniadze dadza Zydzi! Glowe do interesu tez Zydzi i pytala pani: „skad wezme tylu Zydów?" A no na szczescie ludu Izraela, juz sa. Przez 38 lat populacja odrodzila sie: w Izraelu, Europie Zachodniej, Zwiazku Radzieckim. Kiedy tylko uchwalimy ustawe o podwójnym obywatelstwie i prawie swobodnego wyboru miejsca zamieszkania oraz podrózowania do Polski tam swobodnego spowrotem - w zaleznosci wylacznie od checi zainteresowanego takiego z podwójnym obywatelstwem polskim. Z kadrami do zreprywatyzowanego przemyslu, rzemiosla i handlu nie mamy najmniejszego klopotu. A warsztaty pracy stoja otworem, a nawet i puste. Oplacilo sie nam doprowadzic je do takiego stanu, do takiej zalosnej ruiny.
W takim stanie beda dawac je nam za darmo i jeszcze calowac w reke, aby byla praca dla Polaków i troche na rynek”.
Więcej tu:
http://www.jvlradio.com/wwwboard/messages/143.html

Hipermarkety ścigają się między sobą kto taniej i więcej. Kosztem oczywiscie pracowników. My też na tym korzystamy. To musi sie skonczyc bo ludzie nie mogą za darmo pracować. Tylko trzeba sobie zdawac sprawę, że za to my musimy zaplacić. Musimy bo to jest niemoralne, żeby się tuczyć na ludzkiej krzywdzie.

stwierdzenie dotyczy nie tylko supermarketów

To jest wyk na puszczy, który nie zmieni ich położenia. Chyba że sami znajdą jakąś lepszą opłacalną robotę. Marna kasa za pracę w marketach to nie jest problem wyłącznie polski ale ogólnoświatowy . W Niemczech też pracownicy szeregowi otrzymują marną kasę. To musiałby być światowy strajk to być może sumienie szefów zostałoby ruszone. Ale to wątpliwe. Zarządy tych spółek wiedzą że rzeczywistość jest twarda i tak naprawdę mają w dupie położenie swoich pracowników , zwłaszcza przy tak wysokim bezrobociu. Zawsze ktoś się znajdzie do roboty.

Niestety kapitalizm promuje ludzi prymitywnych (przyjrzyjmy sie wiekszosci szefow). A i Panstwo doklada swoje: wysokie podatki powoduja, ze trudno stworzyc w malych sklepach konkurencje dla hipermarketow. Wiekszosc spoleczenstwa, ktore nie jest w koncu przesadnie bogate, zawsze bedzie szukac tych nawet parogroszowych oszczednosci. Tak wiec szansa na zmiane polozenia pracownikow nie jest zbyt duza. W sumie trudno jest miec zal do szefa malej firmy, ze zarobki u niego sa niskie i warunki pracy ciezkie, ale jak spojrzec co dzieje sie w hipermarketach lub bankach majacych miliardowe zyski, to noz sam sie otwiera w kieszeni.