No właśnie dopełniła obowiązków. Ponieważ standardowy sposób wprowadzania nowej szczepionki na rynek, polega na tym, że wykonuje się badania potwierdzające bezpieczeństwo stosowania nowej szczepionki (tak jak w przypadku każdego leku), następnie producent leku zgłasza się do odpowiedniego urzędu o dopuszczenie nowego leku do obrotu przedstawiając dokumentację z badań, i po uzyskaniu zgody przez urzędnika lek może być sprzedawany normalnie w aptekach.
W tym przypadku nie było badań potwierdzających bezpieczeństwo stosowania tego nowego leku (szczepionki), więc koncerny nie mogły w normalny sposób wpuścić leku na rynek (bo nie chcieli wziąść za niego odpowiedzialności). Logiczne i odpowiedzialne posunięcie ministra zdrowia to takie, że skoro producent nie chce wziąść na siebie odpowiedzialności za ewentualne skutki działania nowego leku to minister też takiej odpowiedzialności nie wieźmie.