Kolejne kraje chcą otwierać rynki pracy dla Polaków
Money.pl
/ 2006-01-23 17:43
Funcik
/ 83.25.64.* / 2006-01-23 17:43
A potem najbardziej będzie tym zainteresowany PAZERNY polski fiskus - szczególnie w przypadku Danii, gdyz postanowienia umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania są praktycznie takie same, jak z UK. A to oznacza, że wszystkim wybierajacym sie do Danii należałoby radzic osiedlenie sie tam na stałe i pożegnanie sie z polskim fiskusem na zawsze.
All
/ 84.10.24.* / 2006-01-23 22:25
Patrioto z Bożej Łaski. Ten pazerny fiskus finansuje służbę zdrowia, policję i sto tysięcy innych wydatków, bez których nie ma normalnego życia w żadnym państwie. Niestety na Twoje wykształcenie widać zabrakło już fiskusowi środków, skoro takie bzdury wypisujesz.
Przem
/ 158.75.241.* / 2006-01-23 22:40
Chyba jesteś przy korycie skoro tak się nadymasz. Fiskus interesuje się tylko tym ile zarobiłeś za granicą a nie bierze pod uwagę kosztów egzystencji za granicą. Niech kraju stworzą warunki do rozwoju i pozwolą rodakom godnie zarabiać a wtedy każdy będzie zadowolony. Lecz to chyba na twoją edukację TATUŚ wyłożył (to co zagarnął z podatków) lecz ty nawet się nie pokusiłeś żeby czas nauki spożytkować uczciwie
Anetka
/ 80.50.60.* / 2006-01-26 10:36
Problem polega na tym, że przynajmniej połowa, a na pewno 3/4 wyjeżdżających w Polsce studiowała (uczyła się)na uczelniach utrzymujących się m.in. z moich podatków. Nie mam nic przeciwko temu, żeby w ten sposób zwracali przynajmniej część kosztów potrzebnego im, czy też nie (nie wnikam bo to nie ma sensu) wykształcenia.
woj
/ 194.150.99.* / 2006-01-23 22:51
Ten slogan jest standardowy dla pewnej grupy ludzi. "Niech ONI pozwolą godnie zarobić". Prawda jest jednak taka, że trzeba coś z siebie dać, czyli coś potrafić. Żaden pracodawca (a czas państwowych firm już dawno minął, o czym chyba nie wie jeszcze Przem) nie będzie zatrudniał kogoś kto niewiele potrafi. Można jeszcze domagać się wyższych pieniędzy od firm budżetowych, ale na Boga, jak coś potrafisz nie musisz tam pracować. To się nazywa wolnym rynkiem pracy!
emigrant96
/ 83.225.24.* / 2006-01-24 13:11
Aha... z tego by wynikało, że ludzie pracujący za granicą nic nie potrafią tylko leża tam czekając na zyski... - z czego...?
- To kolega "woj" się wypowie... (?) Bo chyba nie myśli, że tam płacą za nic...(?) - Za ..."bycie"...
Cóż za "szczególne" myślenie...
>..."Żaden pracodawca (a czas państwowych firm już dawno minął, o czym chyba nie wie jeszcze Przem) nie będzie zatrudniał kogoś kto niewiele potrafi."
- Za granicą zatrudniają tylko takich bo miejscowi to już wogóle kompletne zera (całymi latami czekają tylko na nic nie potrafiących Polaków właśnie) i stąd się bierze wydajność większa niż w Polsce...
- Za to też płacą lepiej...(?)
>..."Można jeszcze domagać się wyższych pieniędzy od firm budżetowych, ale na Boga, jak coś potrafisz nie musisz tam pracować. To się nazywa wolnym rynkiem pracy!"...
No pewnie. Taki wolny rynek jeszcze jest na Kubie, Korei Płn., Chinach... - to te bardziej wolne...
- wolne od płacy, nie od pracy... bo pracy za wyżywienie i to jeszcze marne jest wszędzie dosyć.
Adam W.
/ 86.131.245.* / 2006-01-23 23:49
Trochę szacunku dla siebie - ludzie! Wszyscy wiemy jak jest liczby nie kłamią - 18 % bezrobocia - a faktycznie to dużo więcej - całe grupy zawodowe skazane na ekonomiczny niebyt jak np. pielęgniarki, nauczyciele czy niektórzy lekarze. Też wolałbym robic karierę w Polsce, ale co z tego, że ja zarabiałem jako tako skoro moja żona pielęgniarka zarabiała 653 pln netto. Co do podatków - tak są za wysokie - ale nikt nie neguje sensu ich istnienia! Upraszczajmy system - twórzmy warunki dla rozwoju ludzi i firm w Polsce - może to slogan - ale moja żona i ja już nie możemy czekać aż się poprawi - musieliśmy wyjechać - kiedyś trzeba było zacząć zarabiać
mario_op
/ 217.197.76.* / 2006-01-24 10:56
Zgadzam się z Adamem. Każdy średnio inteligentny człowiek wie, że instytucje państwowe wysysają kasę z rynku, więc dla przeciętnych ludzi tej kasy brakuje. Skoro nasz kraj jest biedniejszy od starej unii, a część polityków, szefowie państwowych spółek itp. żyją na prawie europejskim poziomie to mało kasy zostaje dla szaraczków i dlatego muszą sobie radzić za kwoty typu 600 czy 1000 zł. Mam mała rodzinną firmę i główną bolączką jest brak możliwości odzyskania długów od nieuczciwych kontrahentów (m.in. byłych firm państwowych, sprywatyzowanych po to aby nie oddawać długów - państwo pozbyło się kłopotów), drugą sprawą jest wysoka składka ZUS - chyba państwo zakłada że każdy przedsiębiorca czesze kokosy więc go stać, nie biorą pod uwagę że może większość walczy o przetrwanie i nie chce powiększać grona bezrobotnych.