>Jest bowiem coraz więcej, zarówno technicznych, jak i fundamentalnych argumentów, że ostatni zwrot jest początkiem dłuższego, przynajmniej 2-3 miesięcznego, odbicia na Wall Street. A to musiałoby zapewnić podobny okres wzrostów w Warszawie.
Panie Kiepas, wszystko piknie, tylko...... tak naprawdę co miałoby być argumentem za takim dłuższym odbiciem? Co? Poza nadzieją to chyba nic. Gospodarki notują doły nie notowane od dziesięcioleci (dziś w Anglii bezrobocie przekroczyło 2 miliony) więc sama logika w stylu "skoro rośnie od dwóch tygodni to teraz będzie rosło już 3 miesiące" to trochę za mało. Szkoda, że analitycy zawsze myślą, że to co trwa tydzień (najczęściej wzrosty) będzie trwać następne 3 miesiące lub dłużej. Mówienie, że to co widać będzie już teraz trwać ciągle nie jest żadną rewelacyjną prognozą. To umie nawet dziecko. Od razu przypominają mi się te głosy analityków, kiedy ropa była po 147 dolarów, którzy też myśleli, że to już tak będzie cały czas i dojdziemy do 250 a może nawet 800 dolarów. Gdzie teraz są ci goście? Dziś ropa jest po 47 dolarów a niedawno była już nawet po 33. Po tamtych prognozach analityków nie został nawet kamień na kamieniu. Wpatrywanie się tylko w wykresy i mówienie, że to co jest teraz będzie cały czas nie jest żadną finezją w myśleniu. A tak postępuje niestety większość analityków opierających się tylko na technice wykresów.
Tylko, że ta technika to szarlataneria, która niejednego wpędziła już tylko w straty. Pamiętam jeszcze hossę i pamiętam jak WIG20 spadał w otchłań bessy i co jakiś czas zaliczał odbicia, najpierw od 3200 do 3900, potem od 2700 do 3100, potem od 2404 do 2700, potem od 1471 do 1930 i teraz - od 1253 do 1500 z małym plusem w rejonie 1520. Za każdym razem analitycy ogłaszali wtedy koniec bessy i początek hossy. I co z tego? Efekt jest taki, że jesteśmy na 1400 a nie 3900. Tak naprawdę rynek wciąż więc tylko spada z małymi przerwami na tzw. odbcie zdechłego kota, które nie świadczy o żadnej zmianie trendu. Analitycy nie nauczyli się nic po tym wszystkim, że to nie technika decyduje albo kształty wykresów, tylko gospodarka o tym, gdzie sa wskaźniki. Spekulanci podrzucający na krótkie chwile indeksami (tzw. "łapacze dołków") nie odwrócą tu trendu w jeden miesiąc. Ich interesują bowiem tylko krótkoterminowe zyski a nie odwracanie trendu. Widać to choćby po tym, że teraz znów spadamy i lecimy w kierunku 1300.
Takich chwilowych zwrotów w górę widziałem w tej bessie już parę i nigdy nie odwróciły one trendu. Do tego trzeba długiej przemiany gospodarczej, a tej ani widu ani słychu na horyzoncie nie ma. Jest tylko coraz gorzej (o jaskółkach nie wspominam, bo one wiosny nie czynią).
Tak więc nie dajcie się wciągnąć w wir pozornych krótkotrwałych wzrostów, gdyż znów komuś oddacie ciężko zarobione pieniądze. Trend nie odwróci się w miesiąc. Widać to też w tym momencie na SP500, które męczy się z poziomem 777. Nawet jeśli wybije się ponad ten poziom to pamiętajcie, że tam dno jest na 666 i ci co go wybili też będą zaraz chcieli zrealizować krótkoterminowe zyski. Spadną więc z powrotem w rejone 666 jak nie niżej. A pomoże im w tym prawie bankrut USA, który podrzuci im jeszcze nie jeden powód od osuwania się w dół. Rynki są jak sprężyna i zawsze w końcu wracają tam gdzie każe im trend. A ten trend jest spadkowy i jak każdy trend będzie się zmieniać bardzo długo.