anna.
/ 2008-09-29 08:44
/
Uznany Gracz Giełdowy
Pozostaje tylko jedno pytanie: jak zaakceptowany przez polityków plan spodoba się rynkom? Wydawałoby się, że musi doprowadzić do dużych zwyżek, ale pewne to wcale nie jest. Jak się spojrzy na giełdy azjatyckie, które w chwili pisania komentarza zachowywały się bardzo nieciekawie i na tracące indeksy na kontrakty amerykańskie to można się zacząć niepokoić. Dlaczego jest taka niepewność? Dlatego, że po pierwsze w piątek było prawie na sto procent pewne, że taki plan powstanie, a jednak wzrosty indeksów w USA były niewielkie, a w Europie spadły. Po drugie w czasie weekendu dowiedzieliśmy się, że Wachovia, szósty bank USA, szuka partnera do fuzji, co sygnalizuje, że ma duże problemy. Po trzecie Reuters poinformował, że rząd Wielkiej Brytanii znacjonalizuje bank hipoteczny Bradford & Bingley. Po czwarte Bloomberg poinformował, że brytyjskie banki naciskają na rząd, żeby pomógł im tak jak rząd w USA bankom amerykańskim, co sygnalizuje, że kłopoty banków brytyjskich są olbrzymie. Po piąte Belgia, Holandia i Luksemburg przy udziale ECB częściowo znacjonalizowały Fortis, który był na krawędzi upadku (wstrzyknięto 11,2 mld euro). Po szóste w portalach pojawiają się informacje o problemach funduszy hedżingowych, którzy nie mogą wykorzystywać swoich strategii z powodu zakazu krótkiej sprzedaży na wielu spółkach. Jak widać problemów mnóstwo. Przyjęcie planu z początku może doprowadzić do wzrostów w USA, ale prawdziwy test przyjdzie po 2 – 3 dniach. Najgorsze byłoby, gdyby już dzisiaj indeksy spadły. Świat doszedłby do wniosku, że plan nie działa, a to mogłoby doprowadzić do ucieczki z rynków i banków.
GPW rozpoczęła piątkowa sesję podobnie jak inne giełdy europejskie – dużym spadkiem indeksów. Bardzo szybko jednak skala spadków została znacznie zredukowane, a potem, w miarę poprawy sytuacji na innych giełdach, indeksy zabarwiły się na zielono. Co prawda potem, kiedy na innych giełdach wzrosła podaż, indeksy zawróciły, ale trzymały się blisko poziomu czwartkowego zamknięcia. Dopiero słabe dane (o amerykańskim PKB w drugim kwartale) doprowadziły do osunięcia się indeksów, ale jak tylko gracze zobaczyli, że szanse na przyjęcie planu Paulsona rosną to natychmiast te historyczne dane straciły znaczenie. WIG20 ruszył na północ i zakończył sesję wzrostem, dzięki czemu został wygenerowany sygnał kupna.
Oczywiście Polacy mieli rację i plan został przyjęty, co teoretycznie powinno dzisiaj doprowadzić do pozytywnego rozpoczęcia sesji. Jednak pamiętajmy o uwagach, które zrobiłem wyżej, w części międzynarodowej – atmosfera daleka jest od dobrej. Jest też jeden, delikatny problem. W sobotę gazety nie wytrzymały i napisały o amerykańskich aktywach będących w posiadaniu naszych TFI. Co prawda przyjęcie planu Paulsona zmniejsza zagrożenie, ale nie ulega wątpliwości, że Polacy mogą dzisiaj z dużo większą chęcią niż w ostatnim czasie, kiedy mówiono im, że nie bezpieczeństwa nie ma, umarzać jednostki, co wymusiłoby osłabienie GPW. Trzeba też brać pod uwagę to, że prawdziwą reakcję na przyjęcie planu możemy zobaczyć jutro lub nawet pojutrze. Inaczej mówiąc: nadal wskazana jest najwyższa ostrożność.
Komentarz przygotował
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi