bebe
/ 2010-06-09 02:38
/
portfel
/
Forumowicz z doświadczeniem
c.d.
W koszmarnym współzawodnictwie o to, kto bardziej zaszkodził naszym Siłom Zbrojnym,
Bronisław Komorowski pozostaje jednak daleko w tyle za obecną ekipą rządzącą z
ministrem Bogdanem Klichem.
Rok temu, po bohaterskiej, ale niepotrzebnej śmierci kapitana Daniela
Ambrozińskiego w Afganistanie, premier miał szansę skorzystać z rad wybitnego
dowódcy generała Waldemara Skrzypczaka, który ostrzegał, że biurokratyczny beton w
wojsku może doprowadzić do kolejnej katastrofy. Jednak wtedy generała zakrzyczano,
twierdząc, że naruszył świętą zasadę cywilnej kontroli nad wojskiem. To pewnie
dlatego żadnemu z najwyższych dowódców wsiadających na pokład tupolewa nie przyszła
do głowy myśl, że powinni polecieć innymi samolotami. Śp. kapitan Daniel
Ambroziński ze swym patrolem był pozostawiony bez pomocy tak samo jak piloci
samolotu Tu-154 lecącego do Smoleńska.
Największym bogactwem Polski jest świetnie wykształcone pokolenie młodych ludzi,
które myśli zupełnie inaczej niż ludzie skażeni programem „BMW”
(bierny, mierny ale wierny). Młodych jest ponad 13 milionów i to oni wprowadzą nas
w złotą dekadę. Aż przyjemnie jest z nimi rozmawiać, gdyż myślą kategoriami
państwa, a nie partii politycznej. To oni przed kilkoma laty odsunęli od władzy
PiS, między innymi wysyłając esemes o treści „schowaj babci dowód”.
Teraz wysyłają esemesy: „przebrała się miarka, głosuję na Jarka”,
„wolę Jarka z kotem niż Bronka z Palikotem” i – najwięcej mówiący
– „oni myślą, że my nie myślimy, a my wiemy, co oni o nas myślą”.
Tym młodym ludziom nie podobają się ani „chłopcy z ferajny”, ani
zakładające komitet ich obrony „towarzystwo wzajemnej adoracji”. Na
szczęście osoby niezależne, do niedawna należące do towarzystwa wzajemnej adoracji,
pod wpływem nieprofesjonalnego prowadzenia akcji ratowniczej przy powodzi
przechodzą na stronę ludzi dobrej woli. Wybitny satyryk rozesłał ostatnio esemes o
następującej treści: „dobry Niemiec, u którego od 13 lat jestem dozorcą,
doradza, żeby pochwalić się sukcesem w walce z powodzią, zanim powodzianie się
zorientują, że nie ma obiecanych im pieniędzy. Pomóżcie proszę”.
Ten żartobliwy esemes chyba potraktował poważnie nowy redaktor naczelny tygodnika
„Wprost” Tomasz Lis. Pierwszy wychwalał w mediach znakomitą koordynację
wszystkich służb walczących z powodzią, a drugi w edytorialu napisał:
„Zauważamy więc na dzień dobry, że premier Tusk odrobił lekcję Włodzimierza
Cimoszewicza i zdał egzamin powodziowy”.
Pewien wybitny muzyk napisał do mnie: „Czas skończyć z nazywaniem ludzi
krytykujących nieudacznictwo władzy pisiorami (czyli zwolennikami PiS). Ja nigdy
nie będę popierał PiS, ale jak patrzę na arogancję i niereformowalność Klicha,
zagłosuję na Jarka!”.
Dlaczego w ostatnim czasie poparcie Jarosława Kaczyńskiego tak bardzo wzrosło wśród
młodego pokolenia? Nie dlatego, że polubili oni PiS, ale dlatego, że wiedzą, co to
jest audyt zewnętrzny i czym grozi sytuacja, gdy z jednej partii będą prezydent i
premier. Głęboko wierzę, że w nowym parlamencie, tak
0
2010-06-08 10:15:28 | 83.7.99.* | a szkoda gadać
Głęboko wierzę, że w nowym parlamencie, tak jak to ma miejsce w Wielkiej
Brytanii, pokolenie ludzi ukształtowanych po 1989 będzie miało tak silną
pozycję, że nie będzie można zbudować rządu bez ich udziału. Bo tylko oni mogą
wprowadzić nas w złotą dekadę i zahamować tragiczną spiralę aroganckiego
nieudacznictwa.
Ci młodzi ludzie świetnie rozumieją, że dla bezpieczeństwa naszych obywateli
najważniejsze są profesjonalne szpitale, dobre drogi, obrona terytorialna
(zbudowana na wzór państw skandynawskich) i różne rodzaje śmigłowców, a nie
kadłub korwety Gawron, który zamiast 300 milionów, kosztował 1 miliard 200
milionów złotych i nie nadaje się nawet do pocięcia na żyletki.
Tragicznym symbolem nieudolności władzy są zdjęcia pokazywane w TVN 24. Na
pierwszym samotna kobieta klęczy i modli się przy przerwanej tamie, a na drugim
czterech żołnierzy na łodzi kręci się wkoło, bo każdy wiosłuje w inna stronę, a
mieszkańcy, których mają ratować, krzyczą „O rany! Oni nie umieją
wiosłować! Za chwilę rozwalą nam płot!”.
Sowicie opłacani specjaliści od piaru ministra obrony narodowej Bogdana Klicha
doradzili mu, żeby jak najczęściej pokazywał się na terenach zalanych wodą w
towarzystwie generałów. Jako piarowcy nie muszą oni wiedzieć, że robiący tło
ministrowi dowódca Wojsk Lądowych i szef Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych
powinni w tym czasie dowodzić żołnierzami. Nikt nie potrafił też wyjaśnić, co na
miejscu katastrofy robił kilkakrotnie generał Gruszka, szef Dowództwa
Operacyjnego odpowiedzialnego za prowadzenie działań wojennych w Afganistanie.
Całkowitą piarowską i organizacyjną klapą dla ministra Klicha okazało się
uroczyste powitanie w Morągu 25 maja szkoleniowy