przywitał
2010-03-02 15:34:19
Zarząd Zakładów Lniarskich Orzeł w Mysłakowicach prawdopodobnie złoży w sądzie wniosek o upadłość.
Taką deklarację przedstawił prezes Rafał Czupryński, podczas spotkania z inspektorami Państwowej Inspekcji Pracy. W rozmowach uczestniczył też wójt gminy Mysłakowice. Ich głównym tematem były wypłaty zaległych wynagrodzeń, których załoga Orła nie dostaje od trzech miesięcy. Spółka zadłużona między innymi u lokalnego samorządu, na jego wniosek, miała zablokowane bankowe konta. Bez ich odblokowania nie mogła wypłacić żadnych pieniędzy. Wójt Mysłakowic zgodził się odblokować konta, by pracownicy mogli dostać choć część wynagrodzeń.
- Wypłata nastąpi w ciągu najbliższych dni, na podstawie sporządzonej listy płac – mówi Mirosław Kocuba, kierownik Państwowej Inspekcji Pracy w Jeleniej Górze.
Prezes Rafał Czupryński jest nieuchwytny. Nie zastaliśmy go na terenie zakładu. Jego pracownicy nie potrafią powiedzieć, kiedy będzie obecny.
Produkcja w zakładzie została wstrzymana trzy tygodnie temu. Brakuje surowca. Nie ma nawet węgla. Bez niego nie można wytworzyć pary i maszyny stoją, a temperatura na halach spada do kilku stopni Celsjusza.
- Ludzie nie przychodzą do pracy, bo nie ma co robić w zakładzie - mówi Antoni Zakrzewski, szef zakładowej Solidarności.
Według niego Orzeł ma kilkanaście milionów złotych długu. Wśród wierzycieli jest ZUS i Urząd Skarbowy. Zakład zatrudnia 180 osób. W Orle nie ma jednego gospodarza. Akcjonariat tej spółki jest bardzo rozdrobniony. Bank Gospodarstwa Krajowego ma ok. 9 proc. akcji, kolejne 9 proc. jest w posiadaniu jednego z funduszy inwestycyjnych. Pozostałe
akcje są w rękach drobniejszych akcjonariuszy.