Witaj Big,
rozwine wiec nieco temat:)
Przede wszystklm teorie o dlugoterminowym inwestowaniu powstaly w czasach kiedy nie bylo jeszcze komputerow:)
Tamten swiat byl bardziej odporny na szybkie zmiany trendow, inny byl przeplyw informacji ze swiata gospodarki i przede wszystkim tranzakcje byly dokonywane za pomoca papierowych kwitkow:) - w tych czasach tacy goscie jak Buffet, czy Kostolany zbili na gieldzie swoje fortuny trzymajac czesto
akcje przez wiele lat. Dzisiaj w taki sposob nie zarobiliby juz takich pieniedzy...
Maly przyklad: gdyby trzymac
akcje z WIG20 przez dziesiec lat, wyszloby by sie dzisiaj moze na zero: oczywiscie jeszcze zalezaloby, jakie
akcje ktos nabyl:)
Podstawowa roznica do czasow swietnosci Buffeta jest to, ze dzisiaj operacje gieldowe dokonywane sa na komputerach, a nie na papierowych kwitach: ostatnio przeczytalem ku swojemu zaskoczeniu, ze okolo 80% obrotow na Dow Jones robia maklerzy poslugujacy sie super szybkimi komputerami, ktorymi mozna zarabiac na malych zmianach kursu - reszta nalezy do graczy, ktorzy maja termin inwestowania dluszy niz pare sekund czy minut:)
Do czego zmierzam: mysle, ze zamiast inwestycji w perspektywie dlugoterminowej tj. na kilka lat (nie uwzgledniam tutaj gry pod coroczna dywidende, poniewaz taka ma sens tylko z naprawde wielomilionowym kapitalem), nalezy co kwartal, a najpozniej raz na pol roku robic dokladny przeglad koni w stajni i dokonywac selekcji: sprzedac, zostawic dalej albo kupic cos nowego...
Krotko mowiac perspektywa inwestowania dlugoterminiowego powinna byc zastapiona myslem w srednim terminie - zyjemy dzisiaj w swiecie "depeche mode" i cykl bessy-hossy bedzie zapewne szybszy...
Pozdrawiam serdecznie
PS. Gry krotkoterminowe (albo kilkuminutowe:) mnie zupelnie nie interesuja, poniewaz zwiazane sa z siedzeniem przez caly dzien przed komputerem, a szkoda przezciez zycia na ciagle patrzenie, jak zmieniaja sie wykresy:)