Jarg
/ 2008-12-06 12:41
/
portfel
/
Uznany Gracz Giełdowy
Sądzę, że od strony banku było to jedyne rozsądne wyjście (przyznaję, troszkę na to liczyłem). Ropczyce to nie Toora, która popłynęła na produkcji i generowała olbrzymie straty. Ropczyce są firmą notującą przychody i zyski. Bankowi bardziej opłaca się czerpać profity z obsługi finansowej takiej "kury", niż zarzynać ją i czekać na zwrot kasy po długotrwałych procesach upadłościowych. I jeszcze ten prestiż, o którym już wcześniej wspominałem... Jaka poważna firma przyjdzie do banku, który "słynie" z udupiania swoich klientów. Tak więc, rozwiązanie jest salomonowe :) Bank musi przełknąć o 7 mln mniejszy zwrot (mógł być zresztą tylko pośrednikiem), natomiast Ropczyce pogodzić się z odpisami od przyszłych zysków. Dla Ropczyc jednak porozumienie jest znacznie ważniejsze, bowiem ewentualne pójście na "noże", czyli na obstrukcję i procesy podważyłoby zdecydowanie zaufanie co do faktycznej kondycji i zdolności finansowych firmy...
PS. Ciekawe, kto wyrzucił i odebrał ponad 10% papierów firmy w 5 sesji, bo nie uwierzę, że zrobiła to tylko drobnica w ramach 23% free floatu (wiadomo już, że nie same Ropczyce w trwającym bajbeku)... Jakie infa jeszcze pojawią się niebawem na ESPI...