Komentarz do piątkowej sesji będzie nieco niedźwiedzi, ale w zaistniałych okolicznościach przyrody trudno o inny...
W gruncie rzeczy podsumowanie wczorajszego dnia to właściwie żadna filozofia. Koń jaki jest każdy widzi - jak napisał pewien ksiądz w osiemnastowiecznej encyklopedii. Niezdecydowanie z całego tygodnia, które wyrażało się żenującymi obrotami skłaniało do obaw, że jakiekowiek zaskakująco złe dane z USA spowodują posypanie się naszych indeksów. Zaskakująco złe, bo jak już niedawno pisałem zwyczajnie złe są już widocznie wliczone w poziom indeksów na Wall Sreet. No i okazało się, że posłańcem złych wieści stał się GE - globalny koncern, który chyba większość przychodów tworzy poza granicami wuja Sama. Spadek o 12,5% na wczorajszej sesji robi wrażenie. Nasza giełda robi się coraz mniej odporna, ponieważ wzrasta rola kapitału zagranicznego w W20 w związku z postępującą słabością naszych funduszy akcyjnych, które wciąż opuszcza gotówka. Kto więc ma kupować nasze
akcje? OFE też muszą szykować się do nowego dla nich zajwiska pierwszych wypłat, ktore nastąpią już w przyszłym roku. Przyszły tydzień pozostanie nadal pod presja raportów publikowanych w USA, ktore jednak mogą być różne(zdarzą się zapewne również zaskoczenia pozytywne) no i oczywiście jak zwykle danych makro. Pewną kotwicą przed ściąganiem DJIA w dół okazują się być ceny papierów amerykańskich, które są zasakująco tanie porównując do cen z poprzedniej bessy, o czym już dawno pisał na forum Topol, Dude... a dzisiaj nawet obszerny artykul popełniono w Parkiecie... Oczywiście to wszystko nie wyklucza sporych jazd na wybranych papierach, które coś tam pozytywnego wysmażą na ESPI...
I to by było na tyle.