szprotek nieteges
/ 83.26.32.* / 2010-05-19 11:38
Politycy są (jak zwykle) między młotem a kowadłem. Między tzw. "banksterami" (systemem finansowym), a tzw. "ulicą" (społeczeństwem). Ryzyko (polityczne ale i czysto ekonomiczne, że osłabiony system nie wytrzyma ciężkiej operacji jaką byłaby prawdziwa reforma a "zgon" systemu finansowego doprowadzi do globalnej recesji) sprawia że politycy wolą zabawę w "kopanie puszki" (kicking the can) a działania podejmują tylko zmuszeni bezpośrednią presją rynku.
To że jest to niesprawiedliwe to jedno, ale moim zdaniem dużo gorsze jest, że TO jest ewidentnie niestabilne. To czyli system finansowy. Jedną z najważniejszych cech dobrego systemu finansowego (zresztą każdego chyba systemu) powinna być jego stabilność czyli zdolność do samoregulacji. Niestabilny system finansowy szkodzi realnej gospodarce więc i społeczeństwu. W takim systemie kryzysy i krachy są rzeczą normalną i powtarzalną. Co gorsza można sądzić, że bez reform systemu odstępy między kolejnymi kryzysami będą maleć, a ich amplitudy rosnąć, aż za którymś razem, kolejna r*********** doprowadzi do ostatecznego rozpadu ("Koniec Świata Który Znamy" wg Białka :). Zresztą możliwe, że prędzej jeszcze powtarzające się kryzysy doprowadzą do zasadniczych zmian politycznych: zmęczone społeczeństwa zastąpią demokrację i wolny rynek taką czy inną formą zamordyzmu. Czerwonego czy brunatnego - jeden pies, a raczej jedna bura suka.