Historia inwestora w Petrola:
,,...koszmar który jest póki co dla mnie najbardziej kosztowną ale i też kuriozalną z
racji chwilowego odmóżdżenia jakiego wtedy doznałem - nauczką, postanowiłem opisać to
szerzej, wypluć z siebie a być może stanie sie to ku przestrodze dla innych...
Rozdział pierwszy
Kaiser
Działo się to w połowie marca 2010, pewnego pięknego słonecznego popołudnia na alpejskim
stoku w przerwie między jednym a kolejnym zjazdem, knajpa z tarasem, słoneczko świeci,
kufel Kaisera w dłoni, w drugiej ociekający tłuszczem wspaniały biały wurstl, do tego
nastrojowe stokowe hity (wśród nich mój ulubiony!: „Marina Aus
Tirol”…), jednym słowem sielanka…
Dzwoni telefon; kolega z Polski, też”inwestor”; dzwoni i mówi nerwowym
głosem:
”człowieku, dawaj szybko jakiś sprzęt, szukaj sieci, bierz kompa, popatrz na
Petrolinvest, Total, ropa, EBOIR, czytam tu , czytam tam, normalnie idzie ciag na maksa,
chłopie jak się nie pospieszysz to się nie załapiesz a akurat w tej chwili koryguje się o
20%, łykaj!!!”…
Na to ja:”stary, ale ja nic nie wiem o tej firmie, nigdy się nią nie interesowałem,
nawet chyba ani razu nie spojrzałem na wykres, wyniki, do tego słyszałem że gościu kręci
lody itp., w ogóle nie czuję tematu, siedzę tu w knajpie , pije piwo i rozkoszuję się
widokami…”
On:”mówię ci człowieku, ja zleciłem, moim zdaniem okazja nie do
powtórzenia!”
Ja:” no ale jaka cena teraz , jaka ostatnio, jak się zachowywał, co dokładnie za
informacje są itp.”
On:” troche ostatnio drożał, ale to nie ma znaczenia, człowieku, teraz to już
kompletnie nieistotne , teraz jest po 32, ale zaraz będzie 150-200 kosztować!!!”
No i ja, wbrew wszystkiemu, wbrew swoim zwyczajom, wbrew zdrowemu rozsadkowi, wbrew
wszelkim zasadom nawet tym najgłupszym, siegam po ostatni łyk Kaiser-a, biorę telefon i
dumny jak paw myslę sobie „a niech tam , raz się żyję, zarobie kokosy tu i teraz,
na stoku, tak jest!: połaczę się tym 1,5calowym ekranem z bankiem, udowodnię wszystkim
jak się robi prawdziwą kasę przy pomocy czarnego rysika stukającego w porysowany ekran
mojego leciwego HTC Touch, siedząc na stoku wielkiej alpejskiej góry, popijając Kaiser-a
i kończąc białego wurstla jednocześnie…złożę zlecenie po te 30…a niech tam,
niech będzie po 32 by być pewnym zakupu!...skończę wurstla, założę narty i fru na
dół!...Tak jest, trzeba mieć fantazję dziadku!
Rozdział drugi
Prawda i ślepota
Wracam do hotelu, zmęczony całodziennym trudem wypoczywania, ale jednoczesnie z poczuciem
spełnionego obowiązku: w końcu jak się okazuje na nartach można nie tylko wydawać kase
ale i ją zarabiać! Z taką to myśla odpalam kompa i biorę się za
lekturę…Petrolinvest…hm….wyniki…HM…wyniki
2009…HHHMMMM(!)…wykres 3 miesieczny…o fuck! Co to do cholery jest???
wieża Eiffla czy Saturn 5 ??? „trochę podrożał”??? Pogięło go czy jak??? No
ale dobra , spokojnie, wyluzuj stary, to przecież ropa, Total, kasa, banki, miliardy
baryłek…Sprawdzam rachunek – jest, kupiłem po 32! Zamknięcie? 28…no
dobra; to korekta, spokój, mysle sobie:” jutro będzie +20%, zarobisz chociaż na ten
karnet, wywalisz ten badziew i zapomnisz o sprawie”
Nastepnego dnia z pewna dozą nieśmiałości zmieszaną lekka nutą niepokoju przeistaczającą
się w delikatną nerwokupę w miarę zbliżania się godziny 9:00 …patrzę na ekran i
oczom nie wierzę..27, 26…kolejne dni mijają…24…22…a ja dalej
patrzę ekran …niby widzę a nie widzę...
Rozdział trzeci
przebudzenie
mijają dni, mijają tygodnie, czytam wszystko co tylko zostało opublikowane na temat tej
Paskudy, Maszkary, Zgniłgo Jaja którego śmieją zwać papierem wartościowym...czytam i
dochodzę do siebie...Pierwsza reakcja- dobra, może tu i było kręcenie lodów, może i
wydojono tutaj kasę sprzedając marzenia frajerom za bezcen (do których poniekąd
dołączyłem po latach...), ALE: zastanówmy sie rozsądnie - strata gigantyczna, kurs 14 czy
15 , już przestałem patrzeć nawet, ucieczka teraz - trudno to nazwać na tym etapie
stoplossem...trzeba było wczesniej zrestartować procesor kretynie...No nic;
przeanalizujmy rachunek prawdopodobieństwa: kręcą lody, ok, niech kręcą, to pewne na
jakieś 50%, ale przecież dalej będą chcieli kręcić to i może pojawi sie okazja by wyjść
chociaż z resztką twarzoczaszki...no chyba że nie kręcą - a jak nie to co nas czeka;
naprawdę szukają tego lepkiego płynu o kloacznej barwie, a może faktycznie juz tam gdzieś
sie czai pod ziemią i wkrótce wytryśnie pchnięty Totalowską kasą w efekcie której
przecież nawet połowiczny uzysk będzie jak połowa garażu Sułtana Brunei dla kloszarda!