Zarządzający nie chcą być leszczami
Grzegorz Nawacki
blogger 27.10.10 14:32
Czytaj komentarze (9)
TFI i OFE to dawcy kapitału, a zarządzający to barany, którym można łatwo sprzedać każdą ściemę – taka opinia krążyła na rynku przez lata. I niektórzy wykorzystywali to do bólu. Ale ostatnio fundusze zaczynają się ostro stawiać. Dlaczego? I co z tego wyniknie?
Kilka tygodni temu na bezpardonową walkę z potężnym Goodyearem zdecydował się PZU Asset Management. Dziś w PB opisujemy jak Pioneer Pekao TFI walczy o swoje w Yawalu z Edmundem Mzykiem. W pierwszym przypadku poszło o ceny transferowo w Dębicy. W drugim o dziwne pożyczki do trzech spółek, które mogą być powiązane z głównym akcjonariuszem. Ale tak naprawdę chodzi o to, że większościowy akcjonariusz olewa mniejszościowego. I fundusze bycia olewanym mają dość.
To spora zmiana, bo do niedawna zarządzający się nie wychylali. Siedzieli cicho, gdy TVN odkupił od ITI platformę „n” ostro przepłacając. Pomruczeli, ale niewiele zrobili, gdy Synthos odkupił od Michała Sołowowa
akcje Cersanitu i Echa.
Skąd ta zmiana nastawienia? Jedni mówią, że rynek dojrzał, że się cywilizuje, że standardy mają większe znaczenie… moim zdaniem istotniejsze jest to, że zarządzający czują się mocniejsi. Po kryzysie o kapitał trudno. Dziś żadna większa emisja nie uda się bez funduszy. A że debiutów coraz więcej to i zarządzający mogą przebierać w spółkach. Nie muszą kupować wszystkiego. I słabym spółkom dziękują. A głównym akcjonariuszom i zarządom pokazują „jeśli nas oszukasz pożałujesz”. Klienci na tym zyskają, bo fundusze powinny zaliczać mniej wpadek. Zyskają też drobni inwestorzy – bo fundusze będą cywilizować spółki.