O dzisiejszej sesji:
Przez większą część dnia europejskie parkiety czekały na dane zza oceanu. Zmiany indeksów były niewielkie i dominowały raczej obawy przed korektą. Były one na tyle silne, że nie pomogły ani lepsze od oczekiwań informacje o wzroście produkcji przemysłowej w Stanach Zjednoczonych, ani lepszy niż się spodziewano odczyt wskaźnika aktywności gospodarczej w rejonie Nowego Jorku. Dane zresztą nie mogły nadmiernie zachwycić, bowiem produkcja zwiększyła się o zaledwie 0,1 proc., zaś NY Empire State co prawda pozytywnie zaskoczył, ale jego wartość była niższa niż przed miesiącem.
Na warszawskim parkiecie indeksy zaczęły tydzień w okolicach piątkowego zamknięcia. Jedynie wskaźnik średnich spółek zyskiwał na początku dnia 0,2 proc. Nastroje jednak szybko się pogorszyły. WIG20 jeszcze przed upływem pierwszej godziny handlu tracił 1 proc., a pozostałe wskaźniki zniżkowały po 0,6-0,8 proc. Rano po około 1,5 proc. traciły
akcje banków. Jedynie walory PKO znajdowały się nieznacznie nad kreską. Po około 1 proc. spadały także papiery KGHM, Lotosu i Telekomunikacji Polskiej. W ciągu dnia zmiany były niewielkie. Indeks największych spółek trzymał się w pobliżu 2400 punktów. Końcówka sesji nie przyniosła poprawy. Indeks największych spółek stracił 0,95 proc., WIG zniżkował o 0,67 proc., wskaźnik średnich firm spadło o 0,53 proc., a sWIG80 o 0,24 proc. Obroty na rynku akcji wyniosły prawie 1,6 mld zł.
Po zbliżeniu się indeksów do szczytów trwającej od ponad roku fali wzrostowej, przyszedł czas na odpoczynek. Na razie korekta nie jest zbyt duża. Trudno też przewidzieć, czy potrwa trochę dłużej, czy byki znów wezmą się do roboty i rynek ponownie ruszy w górę. Obaw nie brakuje. Wciąż nie ma rozstrzygnięcia w kwestii pomocy dla Grecji i wciąż rośnie niepokój związany z chłodzeniem chińskiej gospodarki. Dziś te dwa czynniki przeważały nad niezłymi informacjami, płynącymi z amerykańskiej gospodarki.