Hoho, ale się porobiło.
GPW trzęsię nami jak wichura osikami...
Niby rośniemy, ale faktycznie mało kto moze cieszyć sie zyskami, tak to czuję.
Małe i średnie padają jak kawki, WIG20 broni honoru byków, ale też jakos mało przekonywująco.
Obroty poza wczorajszą sesją mizerne.
Fundusze mało aktywne, duzi indywidualni też. Ostatnio informacji o zwiększeniu udziału w akcjach spółek tyle co kot napłakał.
Wielu inwestorów - nałogowców, którzy nigdy się nie zniechęcają - w takiej sytuacji rzuca się na każde info (np wzrosty na WIG Karkosik).
No dobrze, co dalej?
Postanowiłem, że od października zaczynam budowę portfela na long. Poziom niepewności jednak wzrósł u mnie znacząco i teraz odczuwam jakiś opór przed tym. Konsekwencja w działaniu zawsze mnie wynagradzała, ale to było w okresie kiedy rosło wszystko, a to co spadało to były wyjątki potwierdzające, że mamy Wielką Hossę.
Ja jestem tylko dzieckiem tej hossy, czy mówiąc inaczej jestem dzieckiem z kurzą ślepotą, która przy braku wyraźnych sygnałów powoduje że po prostu tracę orientację. Tragedia? Nie, po prostu czas na dojrzewanie, czy czas na okulistę kontynuując optyczną konwencję.
Okej, LCC zostaje, stop loss ustawiony. GTC zostaje. Tutaj mamy podwójny atut. Jest to spółka z WIG20 (ciągnika GPW) oraz ma pozytywną rekomendację, no i już jestem na wyraźnym plusie po dwóch dniach. Stopprofit na 54 PLN. Jak LCC wyleci na stopie albo zacznie rosnąć i da zysk to środki uwolnione posłużą do budowy portfela na long...a co mi tam...