Pilsener
/ 2009-11-23 14:38
/
Sofciarski Cyklinator Parkietów
Tak samo jak za złe prawo odpowiadają prawnicy - a ilu masz w rządzie czy sejmie prawników? Albo ekonomistów? Dominują same PRL'owskie szychy z sektora publicznego, nauczyciele, lekarze, urzędnicy. Tak, to ekonomiści kazali politykom drukować pieniądze, obniżać stopy, pobudzać na kredyt i rozdawać bezrobotnym kredyty by jak najdłużej w sposób sztuczny pobudzać koniunkturę. "Damy murzynowi kredyt na dom, a on znajdzie pracę przy budowie tego domu i będzie gites, przy okazji kupimy masę głosów i zdobędziemy punkty za litość" - takie myślenie charakteryzuje ekonomistów czy populistów w rodzaju Obamy? Każdy ekonomista który powie coś rozsądnego natychmiast ma iść do diabła (najlepszy przykład to Balcerowicz), zostają tylko tacy, których "ekonomia" (bo czasem trudno to nazwać nawet elementarną logiką) jest zgodna z linią partii, różni "ekonomiczni doradcy premiera i prezydenta" i inni tacy. Za komunizm też odpowiadali ekonomiści, bo głosili jego wyższość nad kapitalizmem. To politycy podejmują decyzję i za kryzys odpowiadają tylko i wyłącznie oni.
"Zadłużanie samo w sobie nie jest złe" - polemizowałbym. Dla banków pewnie nie, ale czy to nie jest absurdalne, że rządy "stymulują" gospodarki i banki by udzielały kredytów na kredyt? Banki zamiast udzielać kredytów pobudzając gospodarkę wolą kupić rządowe obligacje, którymi rząd kredytuje... wsparcie dla banków i gospodarki. Nikt tu nie widzi niczego nienormalnego? Oczywiście do gospodarki nigdy nie trafi tyle samo, ile rząd zabrał ale pobudzanie pierwsza klasa. Zadłużanie kosztuje i zmniejsza realną wartość budżetu, zadłużanie uzależnia gospodarkę kraju od popytu na obligacje, ryzyka kursowego i jest jeszcze co najmniej kilkanaście złych aspektów zadłużania gospodarki.
Lansowane przez monetarystów "stymulowanie" najłatwiej wyśmiać na przykładzie Japonii. To się kłóci nie tylko z liberalizmem gospodarczym, ale nawet klasyczną szkołą interwencjonizmu państwowego, która zakłada spłaszczanie cykli koniunkturalnych a nie dmuchanie baniek spekulacyjnych czy osłabianie na wyścigi swoich walut - to raczej neomerkantylizm i współczesny protekcjonizm i to właśnie takie działania destabilizują światowy system finansowy.