Ja mam taką strategię w czasie kryzysu: kupuję progresywnie (każde następne dokupienie jest dwa razy większe od poprzedniego), a sprzedaję liniowo -
akcje zacząłem kupować gdzieś przy dołkach w styczniu 08, mimo to średnio-ważona cena zakupu wyszła około 1500 na W20, natomiast zacząłem je wywalać rzecz jasna od razu po przekroczeniu pierwszego "szczebla" w górę i średnia cena wywalenia wyszła gdzieś w okolicy 1800 - rzecz jasna kupowałem i wywalałem za wcześnie, ale nie jestem jasnowidzem, poza tym akcji w polskim portfelu mam około 20-25%, więc traktuje to bardziej jako eksperyment i testowanie strategii ochrony kapitału niż okazję do zarobku.
A co do bieżącej sytuacji na rynkach: wzrost indeksów ma moim zdaniem podłoże czysto spekulacyjne, "trend is your friend" - im bardziej urośnie, tym bardziej kiedyś spadnie. Były już podobne wybicia po długich bessach (najczęściej oscylujące w granicach +50/75%) i rzadko przechodziliśmy od nich do trwałej poprawy nastrojów, nawet pierwsza fala hossy kończy się najczęściej zniesieniem do 60-70% jej rozmiarów i to jest najlepsze, co nas może teraz spotkać - w wersji statystycznej zejdziemy w okolice 1550-1600 i potem rok bujania się 1900-1550, a gdy dojdą złe dane makro lub jakieś nowe problemy możemy nawet testować dno.
Czekajcie jak już na drugą falę wzrostową, pierwsza zazwyczaj jest o kant d... :) Moim zdaniem za duże ryzyko, by wchodzić w
akcje.