Z moich doświadczeń wynika, że "usprawnianie" kończyło się zawsze zwiększaniem zatrudnienia na wszystkich szczeblach - dlatego liczba urzędników od 89 wzrosła prawie 3-krotnie. A gdzie idee walki z korupcją i biurokracją tak chętnie głoszone przez opozycję w latach 80-tych? Moim zdaniem każda reforma czy usprawnienie musi mieć za punkt wyjścia zmniejszenie zatrudnienia w urzędach.

Krok w dobrym kierunku - ale mały. No i ciekawe, ilu urzędników trzeba będzie zatrudnić, by to wdrożyć?

A co robili przez prawie 20 ostatnich lat? Siedziało się na ciepłych, nielotnych stołeczkach i pomagało szwagrowi, który słabo sobie radził w branży lotniczej. Im szybciej LOT przestanie być w rękach polskiego rządu, tym lepiej dla nas i oczywiście samego LOT'u. Najlepszy byłby inwestor z zagranicy.

A masz za co? Jak roztrwoniłem majątek przez dwa lata bessy to za co teraz kupię? :)

Za 5-10 lat będzie wiceminister od A1, od A2 - każda autostrada będzie miała swojego wiceministra - polski rząd jest największy na świecie jeśli chodzi o liczbę ministrów i wiceministrów. Samych wiceministrów finansów jest 9-ciu - to tyle, ile połowa rządu Francji.

Znajdą jednemu pracę:
- którą i tak ktoś by dostał (etat jest etat)
- a żeby te 5 tysięcy wypłacić zlikwidują kilka miejsc pracy w sektorze prywatnym, za to stworzą jedno w administracji - i o to chodzi, szwagier dostanie posadę przy realizacji tego typu absurdalnych programów pomagania ludziom za ich własne pieniądze

A co za różnica czy Misiak czy ktoś inny? Przecież to system wręcz wymusza łapówki - możesz dać np. pozwolenie firmie A,B lub C - ale firmy A i B złożą się na gratis, żeby nie dostała zezwolenia firma C - a może by tak zwolnić urzędnika wydającego bzdurne zezwolenia? A kryteria urzędniczych decyzji są absurdalne, np. "ważny interes społeczny" - czyli co? Jak to oszacować? Kto ma to wycenić? To jest tworzone po to, żeby urzędnicy mieli władzę - jak mają władzę, to korzystają z tego. Powiem Ci, że to co Misiak zarobi to jest sam dół łańcucha pokarmowego - najwięcej zgarniają CI, co podejmują decyzję.

Ktoś zawsze musi dostać zamówienie i ktoś zawsze musi zapłacić, żeby je dostać - więc gdzie tu u diabła wina tych, którzy płacą? A może by tak zacząć winić tych, którzy decydują, komu dać a kogo zepchnąć w niebyt?

"musiał tam zapłacić 4000 dolarów." - jak nie ma ubezpieczenia to jego problem. A jak służba będzie państwowa, to z podatków zapłaci 10000 dolarów. Widziałeś długi szpitali? Oglądałeś budżet NFZ? Ile w USA kosztuje standardowa polisa i jak to się ma do zarobków? Policz, ile co miesiąc płacisz na NFZ i jakie miałbyś za to prywatne ubezpieczenie - przecież to te same pieniądze, dlaczego każdy uważa, że partyjna kontrola nad kasą ją pomnaża, a nie uszczupla? A może jak partia zarządzi, to za operację zapłacimy nie 4000, ale 400 dolarów? Ale wtedy będziemy zarabiali 20, jak w PRL'u. Myślisz, że pieniądze to z nieba spadają? Rząd dodrukuje i da szpitalom? Wiesz ile kosztuje np. sprzęt do rezonansu najwyższej klasy? Skąd na to pieniądze? Od partii? Pfff...