Masz rację - ale tak myślących polaków spotykałem już w Bangkoku prędzej ich nawet spotkasz w Afryce, prawie nigdy nad Wisłą.

Gdyby nie słuchał też by miał problemy. Za sły stan gospodarki i niską siłę nabywczą złotówki odpowiada tylko i wyłącznie polski rząd - polacy próbują zwiększyć siłę nabywczą spekulując na walutach, ale biednemu zawsze wiatr w oczy wieje.

A mnie wkurza to, że włos z głowy nie spadnie ludziom żyjącym z czyjejś pracy, tudzież posiadający różne nabywe w PRL/RP przywileje, natomiast stracimy MY WSZYSCY: mniej na oświatę, obronę, policję, straż pożarną, inwestycje w infrastrukturę... a te resorty, gdzie jest najwięcej pasożytów, np. rolnictwo - ponad 50 mld wydawanych z budżetu co rok, zaoszczędzą symboliczne - w tym wypadku 220 mln.

Od razu widać, co jest priorytetem rządów tego kraju: utrzymanie XIX wiecznej gospodarki opartej na małych, rodzinnych poletkach, broń boże nowoczesne technologie, infrastruktura czy edukacja. Bezpieczeństwo takich kmiotów też można mieć gdzieś - za to chodzą na wybory - i o to pewnie w tym chodzi.

Państwowa firma = urząd a pracownik budżetówki = urzędnik, tak samo obowiązkowa danina dla rządu = podatek, a nie składka, tak samo mak'roland = fast food, a nie restauracja.

Aż trudno uwierzyć, że po takiej wyprzedaży z taką łatwością lecim na Szczecin. Obroty wciąż mizerne - popyt w zaniku. Liczę na Grunwald i kupię trochę akcji - inni też liczą, więc nie będzie źle.

Przecież to polski polityk, a nie Matka Teresa. Każdy na jego miejscu postąpiłby tak samo. Zasady są proste: jak możesz brać, to bierzesz - jak możesz naciskać - to naciskasz, jak masz władzę - to rządzisz.

Ja już nawet nie chodzę na pocztę - strata czasu, i tak nikt nic ważnego ani cennego polską pocztą nie wysyła - ludzie nie są aż tak głupi. Nie po to płacę podatki, żeby stać w kolejkach do urzędu, mamy XXI wiek, a muszę zaginać do partyjnego urzędasa po list czy przesyłkę i wypełniać druki? I z wielkiej łaski mi dadzą list - podziękuję! Lepsza już chyba poczta Nepalska, niż polska.