To samo pisali 15 lat temu, 10 lat temu... W polsce trzeba ze 30 lat, żeby zlikwidować monopol, a kolejnych 50-ciu, żeby zlikwidować oligopol.

Ten bilans zysków i strat też na pewno jest z sufitu - koszta na pewno będą większe, a korzyści żadne.

Oczywiście najpierw trzeba było monopol sprzedać zagranicznemu inwestorowi, a potem uwalniać rynek - odwrotna kolejność byłaby korzystna dla polaków, ale w polsce obowiązuje jedna, prosta zasada: co jest korzystne dla polaków, jest niekorzystne dla polityków i rządu. Gdyby polacy mieli tanie telefony i Internet, toby rząd ani zagraniczny inwestor nie zarobił, a przecież rząd ma być w polsce silny i bogaty, a obywatel słaby i biedny - na tym polega wolność i demokracja przecież.

Prawie 20 lat po upadku komuny, a dopiero teraz odszkodowania? I dlaczego w polsce odszkodowania przysługują tylko na mocy ustawy i z klucza partyjnego, a zwykły człowiek w starciu z władzą jest ZEREM i nie ma szans na jakiekolwiek odszkodowanie. Uzyskanie zadośćuczynienia na drodze cywilnej trwa średnio ponad 800 dni, a w wielu przypadkach przepisy wręcz uniemożliwiają staranie się o odszkodowanie. Dlaczego w polsce to sądy nie mogą orzekać odszkodowań? Jaka to wolność i demokracja?

Nie ma między nimi istotnej różnicy, jeśli chodzi o politykę inwestycyjną - portfel akcji mają wspólny, jedyna różnica to parasol.

Korwin akurat tutaj ma rację - jest to już dokładnie zbadane i opisane, politycy nakręcili subprime realizując obietnice "tanich" i łatwo dostępnych mieszkań dla cnotliwych biedaków, a potem oskarżyli o kryzys kapitalistów - tak było i będzie zawsze, i będzie, dopóki ciemny lud kupuje gadki polityków.

Bo wszyscy biorą, a zarówno ten, jak i poprzednie rządy tylko nakręcają korupcję i układy. Udało się nawet przekonać część polaków, że z korupcją walczy się zatrudniając urzędników - przecież to absurdalne.

W polsce nie głosuje się na posłów, tylko na partię - i to jest największy problem. O tym kto wchodzi do sejmu decydują partyjni kacykowie - taki np. Adamczyk wszedł do sejmu mając 1500 głosów w Krakowie, przewalają ich nawet z miasta do miasta, przecież to jest żenada, a nie demokracja.

Mało elastycznym molochom nic nie pomoże - trzeba było ciąć koszty i ograniczać produkcję, a nie żebrać pod Kongresem. Historia nas uczy, że podtrzymywanie agonii trupa z publicznej kasy nie poprawia sytuacji firmy, a jedynie drenuje rentownych podatników - lepiej zostawić pieniądze w rentownych firmach, żeby mogły inwestować, a nie dawać molochom, które i tak są skazane na upadek, a w najlepszym razie na wegetację. Upadające GM na pewno ktoś przejmie i będzie kontynuował produkcję samochodów.

Niestety politycy też chcą się ustawić na kryzysie i wmawiają ludziom, że większe wydatki budżetu i więcej urzędników to świetna recepta na kryzys. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie niestety - nadmierna redystrybucja hamuje gospodarkę, a nie ją pobudza. Firma ledwo przędzie, a tu rząd nakłada nowe podatki, żeby mieć na "walkę" z kryzysem - dla mnie to populizm i demagogia, a nie realna ekonomia.

W dodatku mamy nową aferę - defraudacja 50 mld $ w USA. W poniedziałek giełdy ostro w dół.