Domagam się od polski:
1. Zaprzestania nazywania zasiłku starczego emeryturą i zlikwidowania ZUS, KRUS i FUS oraz tak zwanych "składek" - zastąpienie tego jednolitą stawką podatku - np 50%, bez dzielenia tego podatku na "składki" takie, srakie czy owakie - składkę to ja płacę do Polskiego Związku Wędkarskiego, to co nazywa się w polsce składkami to de facto zwykłe podatki.
2. Zreformowania całego systemu, zlikwidowania wszystkich przywilejów - każdy ma taką emeryturę, jaką sobie wypracuje, nie zamierzam dzielić się emeryturą z rolnikiem, górnikiem, stoczniowcem czy innym pasożytem.
3. Prawa do dysponowania pieniędzmi, które odkładam - mają one być CAŁKOWICIE moją własnością, bez żadnych regulacji - na emeryturę odchodzę kiedy chcę, mogę też ją zawiesić kiedy chcę i wrócić do pracy, lub jednocześnie pracować i brać emeryturę - to MÓJ wybór i MOJE pieniądze.
4. Zlikwidowania podatku od emerytur, bo to czyste złodziejstwo - przecież ja JUŻ ZAPŁACIŁEM podatek od tych dochodów.

Bez spełnienia tych postulatów nie będę mógł nawet rozważyć, czy pisać słowo "polska" z dużej litery i poprzeć jakikolwiek polski rząd oraz państwo polskie.

Dlaczego mam nie jeździć po pijaku? Przecież płacę podatki na leczenie ewentualnych ofiar. I po co mi do tego prawo jazdy? Zaostrzyć kary, zaostrzyć! Do nieskończoności zaostrzyć. Żeby pozbyć się pijanych za kółkiem trzeba albo wprowadzić w polsce wolność i demokrację, albo wyeliminować jej mieszkańców. Zaostrzenie kar nigdy nie pomogło, nie pomaga i nie pomoże.

Jacy to ekolodzy? Jakie mają wykształcenie? Raz. Dwa - są opłacani przez lobby węglowe.

Jak kradnie rząd - to jest ok. Jak ja ukrywam tylko swoje dochody, żeby je ocalić dla kraju, ocalić przed sprzeniewierzeniem przez partyjnych aparatczyków - to jestem złodziejem, oszustem, przestępcą - dlaczego? Dlatego, że nie godzę się na to, aby rząd na dzień dobry odbierał mi 60% dochodów? A gdzie moje prawa obywatelskie? Gdzie wolność i demokracja w tym kraju? Dlaczego mam pracować na rzecz rządu, zamiast na siebie i swoją rodzinę, na jej dom i dobrobyt?

Faktycznie, najlepiej żebym w ogóle nie pracował - jak połowa polaków w wieku produkcyjnym. Ale ktoś musi pracować, żeby stocznie i górników utrzymywać. Dziękujcie mi, że pracuję - ale już niedługo zabraknie frajerów chcących pracować na czyjeś przywileje i w końcu ten zgniły kraj splajtuje.

Najlepsze były lekcje matmy w "renomowanym" liceum w dużym mieście:
- twierdzenie
- definicja
-aksjomat
I później odpytywanie z tego. Efekt? W klasie MATURALNEJ jeden uczeń nie umiał dodać 1/2 + 1/3 a uczennica nie umiała rozwiązać równania x - 1 = 0, zamiast tego wyrecytowała jakąś tam definicję i dostała mierną. Przecież to chore - potem przychodzą mi do pracy takie lebiegi, co g.. umie, dwie lewe ręce, nogi, oczy, zero myślenia, samodzielności. Wie za to, ile waży powietrze, którego nawet nie widział - ma dyplom super szkoły/uczelni i myśli, że jak umiał ściągać i zakuwać to jest dobry.

Dla mnie wartością jest moja rodzina, dom, przyjaciele - całe otoczenie, a polska w to ingeruje i próbuje mi to na wiele sposobów odebrać - nakarmię dzieci tą polską? Moim obowiązkiem jest dbać o przyszłość swoją i swoich bliskich - a ponieważ polska jako kraj godzi w ich przyszłość pogardzam nią, kpię z niej, drwię i wyszydzam.

Jak inaczej mam wymusić jakiekolwiek zmiany? Konstruktywną krytykę każdy ma gdzieś jeszcze bardziej, niż propozycje zmian - polak zawsze wie najlepiej.