Najpierw nieudacznicy, a teraz nagle wykształceni? Może jeszcze mało mobilni? To NAJLEPSI ludzie! Młodzi, chętni do pracy, wykształceni i mobilni - każdy kraj zabija się o nich, dzięki nim dynamika wzrostu PKB w UK jest kilka razy większa niż w UE! naprawdę tu pracują zarabiają całkiem duże pieniądze i nie są popychadłami - pewnie z Warszawy jesteś? Zapraszam do Olsztyna - spróbuj tu znaleźć pracę po studiach - na informatyka za 1200 zł brutto na staż zgłosiło się 30 chętnych. Z moich znajomych 80% wyemigrowało. Nie każdy chce być elitą! Ludzie chcą normalnej, zwykłej, spokojnej pracy! A polska jako kraj biedny i podrzędny im tego nie zapewnia, bo w polsce dba się tylko i miernoty i pasożytów: rolników, górników, nauczycieli - dla młodych, zdolnych czy ambitnych nie ma nic.

A znajomej ciocia pracowała ciężko w fabryce wyrobów szklanych i dostaje niecały 1000 emerytury, zruinowała sobie zdrowie. Rolnicy też dostają emerytury, choć nie płacą w ogóle składek a pracują średnio 30 minut dziennie, mimo to ich dochody są o 20% wyższe niż w rodzinach robotniczych. W moim mieście jest fabryka opon - ludzie często tam pracują w trudnych warunkach, często w nocy, w smrodzie i hałasie, nie możesz odejść od taśmy nawet na minutę. Jak rząd dba o tych ludzi? To ma być wolność i demokracja? To PRL! Jak byli równiejsi, tak są dalej. Kiedy w końcu wszyscy będą równi?

Olsztyn też rozkopamy - normalka, bo budżety muszą wydać kasę do końca roku, dlatego ich *** mać nie mogli kopać w wakacje, kiedy ruch znikomy.

A kiedy coś dla zwykłych ludzi? Dla urzędników, rolników, hutników, nauczycieli itp. zawsze coś się znajdzie - a dla zwykłych ludzi nie ma nic - emigracja - pokazuje im się drzwi.

Na ile obecne poziomy indeksów zdyskontowały przyszłe słabsze wyniki spółek i gospodarki? Jakiś długoterminowiec może już wie i kupuje? Longterm, liczysz coś, czy czekasz? :)

Bo ja wiem, czy takie duże? Duże pewnie dlatego, że spora część inwestorów realizowała zyski - 15-20% to nie do pogardzenia w tych trudnych czasach, a sytuacja wciąż niepewna. Mamy dobre wyniki spółek - zgodnie z oczekiwaniami, przed nami IV kwartał i rajd Mikusia - wyniki też nie powinny być złe, jednak ruch w górę będzie ograniczony - wszak to nie hossa. Największe moje obawy budzi I kwartał, gdyż dopiero wtedy spowolnienie powinno być odczuwalne, jednak do tego czasu dno bessy powinno już solidnie się okopać w okolicach 1550. Najgorsze to może się zdarzyć, to szybki zamach na to dno - kryzys niejedno ma oblicze i pewnie jeszcze nie powiedział swojego ostatniego słowa... Obawiam się też, że inwestorzy obawiający się marazmu na GPW mogą stopniowo uciekać w I kwartale - najgorsze co może się zdarzyć, to ustanowienie nowych minimów, jednak bądźmy optymistami - ja zakładam podwójne dno a nasza gospodarka oby okazała się tak mocna, jak to twierdzą politycy.

Niby racja, bo jak koledze straż miejska gdzieś tam wystawiła mandat to dwa lata jeździł za nim po kraju, ale od egzekucji odwołanie przysługuje, a karencja to średni pomysł, bo wtedy dłużnik mógłby na gwałt zacząć ukrywać mienie, albo nawet je niszczyć (częsty przypadek) byle nie dostało się wierzycielom. Gorzej wygląda sprawa z egzekucjami z prawa skarbowego - tutaj nie masz praktycznie nic do gadania, nawet jak urzędnik nie ma racji to mogą Ciebie załatwić na miękko.

Na piwo jeszcze mnie stać, byle mi mieszkania nie zlicytowali :)