Chyba, że inwestor lubi wysokie rydzyko :) Mamy już specjalistę od ratowania stoczni i gry na giełdzie.

Inwestor się znajdzie - jak mu rząd da zwolnienia z podatków na 50 lat + pomoc publiczną i preferencje w przetargach. Zamiast jednej stoczni-trupa będziemy pracować na trupa i lekarza, który zarabia na zwłokach.

Proponuję system prosty i skuteczny: podatki w wysokości 100%. Ma to same zalety: ściągalność jest prosta i nie trzeba rozliczać żadnych ulg czy progów, nie ma w obiegu pieniędzy, ludzie są wolni od trosk materialnych. Za te 100% podatków państwo daje obywatelom wszystko, czego oni pragną - sprawiedliwie i wg potrzeb, politrucy zadbają o społeczną sprawiedliwość i ogólny dobrobyt.

Są na świecie nawet kraje, w których podobny system funkcjonuje i na których polska powinna się wzorować. Są to może kraje niezbyt bogate gdzie ludzie umierają z głodu albo uciekają do Chin, ale nie od razu Rzym zbudowano - i jak wiadomo ogólna bieda nie jest z winy systemu, lecz spekulantów, układu, lumpen-liberałów...

Jak rząd dwukrotnie podniesie akcyzę na LPG to ja w proteście spalę przed ratuszem polską flagę. Okażmy pogardę dla tego kraju, który tak bardzo gardzi swoimi obywatelami, zmusza ich do emigracji, nienawidzi, gnoi i gnębi na każdym kroku.

Nawet jak kiedyś paliłem, to nie cierpiałem dymu - wszystko śmierdzi, ciuchy, włosy. Musi mieć człowiek dwa komplety ciuchów - jeden na spotkania z palaczami lub wyjścia a drugi normalny. Jak pójdę gdzieś, gdzie się pali zawsze na drugi dzień źle się czuję. Ciężko wyjść na 5 minut na fajkę? W dodatku można łatwo zapoznać nowych ludzi :) Nie rozumiem też ludzi, co palą w domach albo samochodach - czy oni zdają sobie sprawę z tego, jak to śmierdzi? Palić to ja jeszcze rozumiem, ale oddychać dymem? "Zamknij okno, bo dym ucieka" - kiedyś miałem takich dwóch z US. Siedzieli przy zamkniętym oknie (bo przeciągi, przewieje itp.) ale fajka za fajką to już nie szkodzi. Jak rzuciłem palenie i przestałem odwiedzać miejsca dla palaczy to czuję się jak nowo narodzony. Zero kaca, bólów głowy, oczy nie bolą, płuca nie skrzypią - sama radość!

Tak jak mówiłem niedawno - skończyło się na dwóch dniach wzrostów. Dzisiejsza sesja jest do bani - ciężko w niej znaleźc coś pozytywnego - chyba tylko to, że obroty to mizeria - Ci co mieli kupić, narobili w majty, cały popyt kompletnie wyparował.

Jak u jankesów nawali będziemy mieli okazje poznać siłę oporu na 2500 :) Nie sądziłem, że już dziś możemy znowu testować okolice 2500.

Źle to wróży na przyszły tydzień, bardzo źle. Prawie na pewno nie będzie dużych zakupów akcji, chyba, że będą jakieś niezwykle pozytywne dane makro.

W pewnym uproszczeniu można przyjąć, że kredyt w walucie obcej przestaje być opłacalny, kiedy roczna deprecjacja złotówki przekroczy różnicę w oprocentowaniu. Jeśli w tej chwilę wezmę kredyt w CHF na 20 lat, to złotówka musiałaby się osłabiać w tempie ponad 4% rocznie, żeby mi zagrozić.

Podobno zakładanie się przynosi szczęście :)

Poza tym ten akurat temat potraktowałem humorystycznie jako czcze spekulacje i koncert życzeń :)

W sumie scenariusz krótkiej jazdy do 2800 w przyszłym tygodniu nie jest też zupełnie bez szans - zobaczymy, co zrobią inwestorzy w piątek (to już jutro). W dodatku 2800 to żadne odbicie - przynamniej dla mnie - żeby można było mówić o odbiciu indeks musi wybić się z wcześniejszej konsolidacji, czyli przekroczyć okolice 3000. Powrót do trendu bocznego 2750-3000 też nie jest przekreślony.

Najgorszy (lecz mało realny) sceniariusz to testowanie 2500 w przyszłym tygodniu i jego przełamanie, ale i na to trzeba być przygotowanym - może powtórzyć się wcześniejsza sytuacja - inwestorzy w dwa dni kupili trochę akcji, kiedy jednak nie będzie odbicia niechybnie je sprzedadzą znów strącając indeksy niżej.

Sam jestem ciekaw, co przyniesie przyszły tydzień.

Styczeń a styczeń - w styczniu były zbyt duże różnice. Jak kupiłeś w samym dołku, to nie powinieneś być w plecy więcej niż 15%.

Inna sprawa, że ten fund stracił około 30% za ostatnie pół roku (gorsze były tylko niektóre misie), co nie stawia go w korzystnym świetle. Fundusze akcji polskich prowadzące bezpieczną grę (np. Allianz) potraciły około 20-25%.

Tym gorzej dla tego funduszu, że nasza giełda spadała mocniej niż pozostałe giełdy w regionie - mimo to fundusz jakie ma wyniki widać.

Trzeba by porównać wyniki tego funduszu z podobnymi - ale jak takie znaleźć? Każdy prowadzi własną politykę. Ja bym radził olać ten fundusz i ponieważ czasy niepewne to uciec do jakiegoś bezpieczniejszego - może aktywna alokacja, może ochrona kapitału, może fundusze akcji prowadzące bezpieczniejszą grę.