Przewidzenie, kiedy następuje ruch do góry a kiedy w dół jest bardzo trudne - spada zazwyczaj szybko, a rośnie powoli - do tego mamy kilka dni zwłoki z umorzeniem jednostek. Mówisz o 5% straty, tyle to można z nawiązką stracić w jeden dzień. Twoje obliczenia nie trzymają się kupy, bo nie uśrednia się kupując na górce a potem coraz mniej, tylko odwrotnie: kupiłem w lipcu 50 jednostek akcji, teraz drugie 50, następnie kupię 100, potem już 200. Jak ktoś chce łapać dołki to nie kupuje na górce, w przeciwieństwie do strategii łapania trendu, która zakłada, że kupuje się ZAWSZE gdy rośnie, choćby wig miał absurdalny poziom - i odwrotnie, spółki po przecenie atrakcyjne w myśl wyceny fundamentalnej stają się bezwartościowe w obliczu trendu spadkowego.

Łapanie trendu jest efektywniejsze, ale trudniejsze i bardziej ryzykowne. Natomiast kupując akcje po większych spadkach mamy prawie pewną gwarancję zysków już w średnim terminie. Można to od biedy nagiąć do wycena-techniczna kontra fundamentalna.

Którą strategię wybierzemy to nasza rzecz, najważniejsze, żeby ona BYŁA.

U żółtych dolina - początek może być nie lepszy niż tydzień temu, zwłaszcza jak jankesi dowalą do pieca.

Bo brak konkurencji. U mnie masz dwie tanie restauracje na miasto prawie 200 tys. W weekend i w porze posiłku miejsc nie znajdziesz. W jednej dali mi zeschniętą, starą lasagne, w drugiej pół-surową wołowinę z zimnymi frytkami.

Rynek tanich obiadków dopiero się rozwija.

Przecież nie kupuje się tylko Swarzędza. Oczywiście, że może spaść dalej, ale kierujemy się tu prostą statystyką - tak jak w brydżu: jeśli mamy szansę wygrać kontrakt, to na 51% już nam się to opłaca, a gdy zysk może by duży to i na 30%.

Jeśli najniższy historyczny spadek był o 60%, to jaka jest szansa, że będzie głębszy? Im większy mamy spadek, tym większa szansa statystyczna na wzrost - proste. Oczywiście liczą się też dane makro - jeśli sytuacja naszej gospodarki jest dobra, to mamy już nie 50%, tylko 60% etc. Jeśli wyliczymy 51% i będziemy mieli rację, nie stracimy na tym.

Coś nie chce dalej spadać, ktoś dał byczkom metanabol, może FED? A może to wypowiedzi naszych ważniaków?
Raz zachwianą równowagę trudno odzyskać - FED najpierw zapewnia "all right Houston!" - a teraz przyłącza się do tłuszczy, którą gardził i kichał w nią ignorancją. Jak pastuchy wyprzedają nawet spółki z rekordowymi zyskami, to ja może otworzę jeszcze jedno piweczko :)
Pod koniec tygodnia zapraszam na grilla - będzie karkówka z byka. Tymczasem dobranoc :)

Fundusze Allianza są znane z ostrożnej polityki inwestycyjnej - jednak ludzie patrzą tylko na zysk i nie potrafią tego docenić - ale to się zmienia :)

Proponowałbym zrezygnować z funduszu stabilnego wzrostu i podzielić portfel przejrzyście, np.:
- obligacje/gotówka 25%
- aktywna alokacja 50%
- akcje 25%
Allianz obligacji spisuje się moim zdaniem wyśmienicie (sam go mam), a mając część środków w bezpiecznych środkach mamy większe pole manewru.

Też uważam, że okolica 2500 nie zostanie przełamana (a przynajmniej nie tak szybko) - są to też bliskie okolice wakacyjnych dołków z 06. Ostatnie inwestycje polegają głównie na czekaniu na rozwój wypadków - tak będę pił piwo do wakacji, może jesienią? "Pamiętasz, była jesień 08" - zainwestujemy śpiewająco.