krysiakrys
/ 89.77.198.* / 2015-05-20 00:02
Czyli większość z was uważa, że to w porządku, że facet, który na prawo i lewo opowiada o stworzeniu perspektyw dla młodych, o budowaniu miejsc pracy, o walce z umowami śmieciowymi od 10-ciu lat ma etat, ale siedzi na urlopie bezpłatnym na uczelni państwowej (przez co ktoś inny zatrudniany jest tylko na umowę czasową, którą może stracić, gdy p.Duda postanowi wrócić na do pracy)? Czy dla Was najważniejszym wyznacznikiem jest to, że nie bierze wypłat? A jak ma się to postępowanie w stosunku do składanych obietnic wyborczych? Mało tego, w czasie urlopu bezpłatnego na państwowym, pracuje na etacie w prywatnej szkole, bez poinformowania o tym fakcie uczelni państwowej i bez uzyskania zgody tej uczelni na podjęcie pracy u innego pracodawcy, mimo, że obowiązek uzyskania zgody rektora nakładają na niego przepisy?? Tak postępuje dr prawa? Łamie przepisy i nie widzi w tym nic złego? A może tak zna się na prawie?