Ale oto Platforma "obywatelska", zamierza ZMUSIĆ wszystkich do wysyłania swoich dzieci w wieku 6 lat.

A wszystko to w celu eksterminacji naszego narodu.

Tak Twoja kochana PO postępuje. Nakazać, a głupi naród się dostosuje do wszystkiego. Człowiek jest wolną jednostką i sam potrafi podejmować decyzję lepsze lub gorsze. Sęk w tym, że parę osób nie może decydować za miliony. Jedne dzieci są gotowe inne nie, proste, o edukacji powinni decydować rodzice. Po ma w nosie Nasze dzieci, Ciebie, jak i całą Polskę. Wielbiciel PO się znalazł za każdą cenę, ale dobrze się czyta inny (czyt. komunistyczny) pkt. widzenia.

Przyjacielu - widzę, że ostatnio się znowu uaktywniłeś - znowu jesteś zgryźliwy i twoja miłość, uwielbienie do jedynej w Laściwej partii wychodzi na wierzch.W którymś z komentarzy piszesz zgryźliwie o "eksterminacji" narodu - jeśli tak nie jest to brak kwalifikacji u nieudaczników z PO dyskwalifikuje ich jeszcze bardziej. Eksterminacja ma na celu osiągnięcie czegoś, jakiegoś celu pomijam lepszego czy gorszego ale celu natomiast brak kwalifikacji to świadczy o głupocie twojej ukochanej PO. Jak czytam twoje komentarze to zgadzam się z towarzyszem Millerem, który w "Kropce nad i" mówił o "użytecznych idiotach"

widzisz przyjacielu ja kończyłem studia wtedy gdy dostanie się na studia było bardzo trudne (na Prawo miałem 9 kandydatów do pokonania). Obecnie "studia"może skończyć każdy - w każdej pipidówie jest wyższa szkoła gotowania na gazie. To czy 6 latki pójdą do szkoły jest najmniej istotne, chodzi o formę w jakiej jest to robione - przecież ty i twoja wspaniała partia uzurpujecie sobie prawo do bycia jedynymi najmadrzejszymi - inni się nie liczą - i to jest arogancja, głupota i chamstwo rządzących i ich popleczników. Musimy jeszcze dodać do tego warunki w szkołach,przygotowanie nauczycieli a z tym nie jest najlepiej. Poza tym ta cała dyskusja jest próbą odwrócenia uwagi od spraw istotniejszych (kto się będzie chciał czegoś nauczyć to się nauczy) - bezrodbocia, emigracji, nędzy, głodnych dzieci, problemów ze służbą zdrowia, czy też korupcją twoich ukochanych platformersów.To są problemy - na które ty nie zwracasz uwagi - dla ciebie najważniejsze jest dokopać innym, inaczej myślącym, nie zgadzającym się z linią postępowania jedynej słusznej Polskiej Partii Oszustów. Dlatego rozumiem kogo miał na myśli towarzysz Miller

Życzę Panu by zyskał Pan odrobinę dystansu do samego siebie. Ponowna analiza własnych poglądów przy jednoczesnym wzięciu pod uwagę argumentów z drugiej strony połączona z próbą ich zrozumienia była by miłym gestem (nie mówię tu w kontekście omawianego tematu ale pozwoliłem sobie na generalizację).

Miałem okazję zapoznać się już uprzednio z Pana opiniami ale nie wdawałem się z Panem w interlokucję gdyż uważałem, iż jest Pan zwykłym mąciwodą ("trollem") któremu sprawia radość prowokowanie pozostałych użytkowników forum. Obecnie odnoszę jednak wrażenie, że to niezachwiana wiara w siebie jest motorem Pańskich działań oraz tudzież szlachetna pobudka podniesienia świadomości społecznej współrozmówców.

Podziwiam niezłomność opinii jak również Pana tytanowy kręgosłup moralny którego w żaden sposób nie ima się siła argumentów przytaczanych przez innych uczestników dysputy (jak już wspomniałem generalizuję, nie mam na myśli tylko tej debaty).

Niemniej życzę wszystkiego najlepszego ale w tym wypadku według moich standardów jakości.

Co do tematu artykułu, według mnie nic nie stoi na przeszkodzie by moment posyłania dzieci do szkół funkcjonował na takich samych zasadach jak obecnie (w pewnym zakresie rodzice odpowiadają za to kiedy poślą dzieci do szkoły). Ubezwłasnowolnianie ludzi ponieważ większość społeczeństwa ma dość ograniczone możliwości pojmowania lub dlatego, że rzeczy które mają na nich pośredni wpływ nie leżą w ich bezpośrednim kręgu zainteresowań uważam za odrażające i tylko pogłębiające zacofanie gdyż zabieramy obywatelom bodziec do refleksji. Niestety dla dzieci (na które na szczęście bądź nieszczęście znacznie więcej czynników ma wpływ) rzeczą wtórną jest czy podjęta decyzja będzie w rezultacie zła czy dobra (abstrahując nie sądzę by ktokolwiek włącznie z samym zainteresowanym\ną był wstanie podjąć się rzetelnie tej oceny) gdyż w tym przypadku ważny jest sama możliwość jego (wyboru) dokonania.

Większość rodziców chce jak najlepiej dla swoich pociech wiec będą starali się podjąć jak najlepszą dla nich decyzję (w miarę swoich możliwości percepcji) a jaka by ta decyzja nie była wpłynie ona pozytywnie na możliwości pojmowania niektórych spraw przez nich samych.

Argument, że prawo rodziców do wolnego wyboru godzi w dobro dziecka jest niczym innym jak demagogią. Jeśli chcielibyśmy wychować lub w tym przypadku raczej wyhodować dzieci by jak najlepiej rozwinąć ich potencjał to powinniśmy odbierać je rodzicom już w szpitalu i wyeliminować ich zupełnie z ich życia po poczęciu, czy to brzmi jak utopia? Myślę, że jest to zupełnie nie do przyjęcia gdyż musieli byśmy mieć nieskończenie wielką wiarę w doskonałość całego procesu ich "hodowli" i ludzi tym nadzorujących nie mówiąc już o wypełnieniu luki w życiu rodziców oraz często nadaniu im jakiegoś innego celu egzystencji (choć jeśli odbierać by dziecko tuż po narodzinach nie było by to aż tak wielkim problemem).

Jak ci ludzie mają się czegoś nauczyć skoro na każdym kroku są ubezwłasnowolniani? Im organizm ma więcej opcji do wyboru tym mądrzejszy się staje by sprostać wyzwaniom które przed nim stawia natura, to się nazywa ewolucja, to co się teraz dzieje to zaprzeczenie tego procesu a przyjmowanie takiej retoryki grozi w następnej kolejności totalitaryzmem. W jakim celu przeprowadzać wybory skoro większość jest ograniczona umysłowo i nie dostrzega, że "MY" chcemy dla wszystkich najlepiej i posiadamy wiedzę i umiejętności by podejmować decyzje za wszystkich. Przecież masy tego mogą nie pojąć lub co gorsza dokonać "złego" wyboru, więc dla ich dobra powinniśmy zabrać im możliwość jego dokonywania by żyło się nam wszystkim lepiej.

Na koniec polecam się zapoznać z poniższą zasadą Milton'a Friedman'a która obrazuje również sam proces podejmowania decyzji.

"Są 4 sposoby wydawania pieniędzy:
1. Celowy i oszczędny – kiedy własne pieniądze wydajemy na własne cele;
2. Oszczędny, ale nie celowy – kiedy własne pieniądze wydajemy na kogoś;
3. Celowy, ale nieoszczędny – kiedy cudze pieniądze wydajemy na siebie;
4. Nie celowy i nieoszczędny – kiedy cudze pieniądze wydajemy na innych."

Zinterpretować proszę sobie samemu.

P.S. Ten post nie jest polemiką więc odpowiedź na niego poza połechtaniem własnego ego będzie bezcelowa, gdyż nie sadze bym jeszcze kiedykolwiek zaglądnął do tego wątku. Ponad to proszę unikać dyskryminacji ludzi ze względu na ich pochodzenie ("Lud nasz plebejski ze względu na swoje pochodzenie z znacznej części z zacofanych wsi jest w stosunku do starych krajów Unii zacofany i edukacyjnie i kulturowo więc może czas byłby na to, żeby przerwać ten chocholi taniec") gdyż ten lud niema się czego wstydzić na tle tych wspaniałych "starych krajów" unii (a wbrew pozorom niektórzy obcokrajowcy jasno Panu powiedzą, że oni maja czego nam pozazdrościć), i jakkolwiek żałośnie może się wydawać powoływanie się przez anonimową osobę na własne doświadczenie życzę