na dodatek 3,5% minus 18% (belka) daje 2,87%.

Bardzo proste - różnica oprocentowań kredytów i depozytów (o czym wspomniał jeden z przedmówców, obecnie kredyt na maksymalnie 16% może być oprocentowany, a depozyty albo od 0 do 4% brutto), "zachęcanie" do samoobsługi przez internet wyższymi prowizjami w oddziałach i tym samym restrukturyzując zatrudnienie (czyli nie zatrudniając nowych pracowników, bo klientów i tak mniej będzie przychodzić do oddziałów); zachęcanie do płatności kartami (taniej wychodzi obsługa kasowa), a od kilku lat wkraczanie w rynek ubezpieczeń (w większości banków poza standardowymi ubezpieczeniami do kart płatniczych, czy kredytów ubezpieczysz już mieszkanie, wykupisz polisę na życie, czy jakiś wynalazek związany z "zabezpieczeniem przed utratą pracy", w formach albo klasycznych polis, albo jakichś wynalazków połączonych np. z lokatami). Jakiś czas temu były też modne fundusze inwestycyjne, to ludzie przez ostatnie dwa-trzy lata raczej wyszli na zero, jeśli mieli "ochronę kapitału", albo jeszcze na minusie - prowizję bankowi jednak płacili. To tak w skrócie.