kichaaaaa
/ 5.172.247.* / 2015-04-23 22:13
Tu są kolejne niezłe jaja znalezione na NIEWYGODNE.INFO.PL
Minister Finansów w rządzie PO-PSL - Mateusz Szczurek - właśnie obwieścił, że Polska zaangażuje się w program europejskich inwestycji przewidziany w tzw. "planie Junckera" przelewając na specjalny fundusz kwotę do 8 miliardów euro. Do tej pory deklaracje o współfinansowaniu planu szefa Komisji Europejskiej wyraziło 5 państw (Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania i Luksemburg). Polska ma być szósta. Czy wykładanie tak gigantycznej kwoty, to cena jaką musimy płacić za załatwienie Tuskowi fuchy szefa Rady Europejskiej?
W tej sprawie zastanawia dziwna nadgorliwość polskiego rządu. Wszak uczestnictwo w finansowaniu "planu Junckera" (przewidującego utworzenie Europejskiego Funduszu Inwestycji Strategicznych) nie jest obligatoryjne i nie cieszy się, póki co, specjalnym zainteresowaniem członków Unii Europejskiej. Do tej pory udział w partycypowaniu kosztów zapowiedziały Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania i Luksemburg. Polska ma być szóstym państwem w tym gronie. Minister Szczurek zapowiedział, że Polska - za pośrednictwem BGK oraz Polskich Inwestycji Rozwojowych - zaangażuje się w inwestycje realizowane przez Europejski Fundusz Inwestycji Strategicznych do kwoty 8 miliardów euro, czyli równowartości około 32 miliardów złotych. Dla porównania - tyle wydajemy w ciągu roku na naszą obronność, wojsko i bezpieczeństwo.
Powstaje pytanie - czy udział w "planie Junckera" i partycypowanie w gigantycznych kosztach, to cena jaką musimy płacić za załatwienie Tuskowi synekury szefa Rady Europejskiej? Warto zauważyć, że zgodnie z zapowiedziami eurokratów z Brukseli, celem Europejskiego Funduszu Inwestycji Strategicznych ma być tworzenie nowych miejsc pracy, budowanie konkurencyjności oraz wspieranie wzrostu gospodarczego. Problem w tym, że nigdzie nie zapisano, że inwestycje muszą dotyczyć naszego kraju. Równie dobrze może się okazać, że wspomniane 8 miliardów będziemy wykładali na wspieranie wzrostu gospodarczego, innowacyjności i konkurencyjności regionów północnej Hiszpanii czy środkowo-zachodniej Francji. W tym kontekście nie można wykluczyć, że udział Polski w tzw. "Planie Junckera" to element większego "dealu". My damy waszemu liderowi i kilku jego pomagierom dobrze płatne fuchy w Brukseli, za to wy przyłączycie się finansowo do wskazanej przez nas inicjatywy i będziecie płynąć sobie spokojnie z głównym nurtem "europejskiej polityki" nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu czy własnego zdania odrębnego. W zderzeniu postkolonialnej rzeczywistości III RP z technokratyczną układem panującym w Brukseli wszystko jest możliwe.
wpis z dnia 23/04/2015