Zbysław
/ 195.242.183.* / 2009-07-30 12:44
Witam,
Sprawa wygląda tak: Wracałem sobie dzisiaj z działki, niestety nie miałem biletu, gdyż plecak miał mój kolega, z którym byłem umówiony na przystanku X. Jeden przystanek przed przystankiem X wsiedli kanarzy i niestety spisywanie. Próbowałem jakoś się dogadać, że mój bilet zaraz przyjdzie :-) i załatwić sprawę tak, jak to się robi na senatorskiej tj. opłata manipulacyjna. Oczywiście byłem przekonany, że to się nie uda, ale zawsze warto spróbować :) Kanarzysko było bardzo opryskliwe i buńczuczne i na moją prośbę o to, żeby się wstrzymał te trzy minuty do przybycia mojego znajomego z biletem odparł tylko - pier** się, nie mam czasu na zabawę i PODPISAŁ SIĘ za mnie jakimś bazgrołem.
Nie należę do ludzi zawistnych, lecz tego chama, bo inaczej tego nie można nazwać, chętnie bym nauczył żyć z ludźmi. Nic mnie nie denerwuje tak, jak podrabianie czyjego podpisu, ostatnio miałem inna sprawę z tym związana, której finał odbył się w sądzie. Inna sprawa że dokument bez podpisu, a tym bardziej z podrobionym nie jest ważny, a co za tym idzie nie jestem 140zł w plecy?