Bezpartyjny, ale ze służby zdrowia
/ 212.160.118.* / 2011-09-08 08:25
Pozwolę sobie na kilka komentarzy - dla jasności kolejnych komentatorów - nie jestem za żadną z partii politycznych:
Minister: "Te placówki, które będą lepiej oceniane i leczyć będą więcej pacjentów, będą dostawać dodatkowe pieniądze. Za tym pójdzie skrócenie kolejek do specjalistów" - skoro te placówki dostaną więcej środków (rozumiem że dodatkowe środki będą związane z podniesieniem wyceny punktowej dla nich,) to środki zostaną zabrane z innych placówek, w związku z tym kolejki nie spadną tylko po prostu wzrosną. Placówki lepiej ocenione dostaną większą kasę za lepszej jakości świadczenia, ale w takiej samej liczbie - świadczeń na rynku więc nie przybędzie. Kolejki według mnie jeszcze bardziej wzrosną. Jeżeli będzie natomiast sytuacja, że te placówki dostaną więcej kasy za większą liczbę świadczeń (bez wzrostu wyceny punktowej) to również nie przybędzie świadczeń tylko zostaną one przesunięte z jednych placówek do innych. Kolejki nie spadną, tylko wzrosną w placówkach lepiej wycenianych, a w efekcie pacjenci się od nich odwrócą bo będą tam za duże kolejki. Z doświadczenia wiem że praktyki NFZ są takie, że generalnie jest to monopolista i sam narzuca jednostkom cen i i lości bez negocjacji - nie chcesz to nie podpisuj umowy - krótka piłka. A te podwyżki wartosci kontraktów już teraz się dzieją. Faktycznie za wiekszą liczbę świadczeń NFZ dodatkowo punktuje jednostki i przyznaje większą kasę, ale jednocześnie znacznie podnosi limity świdczeń - efekt jest taki, że należy wykonać dużo więcej świadczeń za tą samą kasę niż przed podwyżką.
A ja mam inną propozycję uzdrowienia sytuacji. Skoro pieniadze NFZ są środkami publicznymi - niech idą na świdczenia wykonywane przez publiczne jednostki działąjące nie dla zysku, dlaczego publiczne środki mają zasilać prywatne podmioty. Ale jak słyszymy słowa minister - nierealne. To moze niech chociaż wprowadzi jednakowe zasady działalnosci dla publicznych i niepublicznych. Dlaczego niepubliczne mogą w kontraktowaniu podawać ceny dampingowe usług, zawierać kontrakty, a później odbijać sobie różnicę w kosztach pobierając dodatkowe opłaty od pacjentów. Dlaczego publiczne jednostki nie mogą pobierać opłat za dodatkowe świadczenia, które niestety muszą wykonywać ponad limit (choremu z zagrożeniem życia nie powiedzą by poszedł do prywatnej placówki - z której często jest przysyłany bo im się nie opłaca go leczyć). Co minister powie gdy po sprywatyzowaniu wszystkich jednostek po prostu zabraknie jednostek które będą udzielały świadczeń w danej dziedzinie bo im się nie będzie opłacało, czy wtedy będzie podnosić wyceny tych świadczeń, ale proszę pamiętać "kołderka" jest krótka i z której strony się nie pociągnie - gdzieś dla kogoś zabraknie. Teraz służba zdrowia ratuje się publicznymi jednostkami, które mają obowiązek udzielić świadczeń nawet jak nie mają na to środków. Jak nie będzie publicznych kto zmusi prywatny podmiot do celowego zadłużenia się w imie idei służenia innym. Odpowiedź chyba jest zbędna. Świadczenia zdrowotne finansowane są ze środków publicznych i tylko powinny być przeznaczane na funcjonowanie jednostek publicznych działających non-profit (dla minister wyjaśnienie : bez zysku, bo kto by chciał zarabiać na czyimś cierpieniu - pytanie znowu retoryczne).