Bogusia 1972
/ 93.179.250.* / 2015-09-01 18:40
Bezpłatne podręczniki to kiełbasa przedwyborcza. Czemu ten sam rząd pozwalał, aby tyle lat podręczniki kosztowały tyle pieniędzy. Komplet do klasy pierwszej , drugiej lub trzeciej kosztował w granicach 200 zł. Takie podręczniki zatwierdzał rząd. Jak nauczyciel chciał wybrać tańsze książki, to nie było go w wykazie podanym przez ministerstwo i nie mógł pracować na tańszych podręcznikach.
Teraz się obudzili i są podręczniki , które kosztują 4,34 zł za sztukę (klasy młodsze). Mają być wypozyczane przez trzy lata. (pierwszak, który dostanie książkę po dwoch poprzednikach nie będzie zachwycony). Skoro potrafią wyprodukować tak tanio podręczniki i są one zgodne z podstawą programową, to czemu nie puszczą ich do księgarń? Rodzic sam kupiłby taki podręcznik nowy, albo odlupił na koniec roku używany. To byłby jego wybór. A tak nie daj Boże jak książkę dziecko zniszczy lub zgubi, to cyrk. Nie ma książki w księgarni. Rodzic musi wysyłac te 4,34 zł na konto ministerstwa. Tam zaksięgują i dopiero przyślą książkę do szkoły . Czas oczekiwania bardzo długi.
Pomijam już to ze pani bibliotekarka dostanie w przeciętnej szkole 3 tysiące podręczników i musi je zarejestrować, wypozyczyc a na koniec roku zebrać. Ma być żandarmem i sprawdzać, by wróciły wszystkie książki, w bardzo dobrym stanie. Bo przecież musi je wypożyczyć następnym dzieciom.
Paranoja ksiązkowa. Książki powinny być tanie, dostępne w księgarniach. A na koniec roku w szkołach są kiermasze używanych książek i kto chce może tam książkę kupić. A to chce nowy podręcznik idzie ku powinien iść do księgarni . Tanie podręczniki to podstawa. I niech ministerstwo nie zmienia co chwilę podstawy programowej, bo to z jego winy nie można było odkupywać starych podręczników. Bo co chwilę zmieniali podstawę programową.